Planuję opisać kilka mądrych książek, które ostatnio czytałam, a które troszkę zmieniają człowiekowi spojrzenie na wydawanie pieniędzy. Niestety moje zasoby wolnego czasu najprawdopodobniej mocno się skurczą, a nie chcę niczego robić na tak zwane odwal się... Dlatego póki co powstał mały wstęp w postaci moich własnych trików na mądre wydawanie pieniędzy, które stosowałam sumiennie jako studentka, zanim jeszcze zaczęłam bez opamiętania wydawać kasę na głupoty.
Co do moich sposobów na
oszczędzanie, to kilka się zebrało. Mimo całego mojego zakupoholizmu za dobrych
studenckich czasów byłam w stanie zaoszczędzić całkiem ładny grosz. Da się,
wystarczy tylko używać więcej rozumu, niż serca. No dobra, ostatnio znowu byłam
po tej złej stronie mocy, ale już zaczynam wracać do normy :) A więc oto co mi
pomaga:
1.
Absolutny zakaz kupowania pierdółek typu: setna
bransoletka, dwudziesty lakier do paznokci, nie-wiadomo-który-to-już błyszczyk
za pięć złotych. Takie rzeczy szybko się nudzą, zagracają mieszkania i torebki,
a jak się podliczy ile ich kupujemy w miesiącu, to okazuje się że pochłaniają
całkiem ładną sumkę pieniędzy. Dlatego właśnie warto zapisywać swoje wydatki,
bo często nie wiemy ile kasy nam ucieka (a potem pytanie: gdzie są te wszystkie
pieniądze?).
2.
Ograniczenie kupowania pod wpływem emocji. Bo mi
się spodobało, bo świetnie poprawi mi humor. Wprawdzie ostatnio odbyłam ciężką
walkę z różowymi szpilkami, ale się udało. Najlepiej odczekać przynajmniej jeden-dwa dni od
ujrzenia towaru w sklepie. Za ten czas albo nam przejdzie, albo wrócimy po
upatrzoną miłość. Z doświadczenia powiem, że częściej czeka nas to pierwsze.
3.
Dokładna lista tego, co chcemy i potrzebujemy. U
mnie działa to tak, że najpierw przeglądam blogi, gazety i własną szafę. Myślę
co mi się podoba, co pasuje do mnie i mojego stylu, czego mi brakuje. Robię
listę i z nią wyruszam na sklepy. Czasem czegoś nie mogę znaleźć, czasem trafia
się coś spoza listy. Ale jednak zakuposzał jest względnie opanowany.
4.
Ustalenie kwoty jaką oszczędzamy co miesiąc.
Kwota musi być w miarę stała i musi się znaleźć na naszym koncie
oszczędnościowym (lub w śwince skarbonce) choćby się waliło i paliło. Dopiero
nadwyżkę możemy przeznaczyć na zakupy.
5.
Kupowanie rzeczy dobrej jakości. Nie musimy
wcale robić zakupów u Diora, bo i w sieciówkach i w ciucholandach znajdziemy
coś, co przetrwa więcej niż jeden sezon. Pod ten punkt podczepiam tez kupowanie
rzeczy bardziej klasycznych. Porządny klasyczny ciuch nie wypadnie z mody w
następnym sezonie i każda fanka mody bez trudu będzie się mogła w nim pokazać
nawet po kilku latach.
6.
Dobre poznanie siebie, swojego stylu, potrzeb
swojej skóry… Pozwala uniknąć kupienia hitu sezonu, w którym nam absolutnie nie
do twarzy. Albo kremu, który jest pięknie zapakowany i świetnie reklamowany,
ale zawiera składnik wywołujący u nas atak pryszczy. To chyba najważniejsza
rada, bo widziałam już sporo kobiet, które dalej nie są zadowolone ze swojego
wyglądu mimo tego, że na uzupełnienie szafy i kosmetyczki wydają małe fortuny.
Macie jakieś własne sposoby, czy pomysły na uzupełnienie tej listy?
Szykujcie się, bo jak tylko znajdę troche czasu to na ruszt wrzucamy Kiyosakiego i jego książki :) tak na dobry początek :)
100% kwintesencji jak robić mądre zakupy. Chyba sobie to wydrukuje nauczę się na pamięć i na wszelki wypadek będę zabierać na każde zakupy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Mazowsza : )
Dziękuję, też pozdrawiam :) wskazówki są o tyle fajne, że nie ograniczają nam całkiem zakupów (więc możemy sobie sprawić coś ślicznego :)), ale pozwalają kupować rzeczy, które będą nas bardziej cieszyć :)
Usuń