Czułam, że ciężko będzie przeżyć taki piękny weekend we
dwoje bez choćby krótkiego spacerku alejkami galerii handlowej, dlatego już
zawczasu oznajmiłam Połówkowi, że musimy sobie jakoś zagospodarować czas. Padło
na moją ulubioną włoską knajpkę – trochę czasu minęło od naszej ostatniej „randki”.
Z racji cudownej pogody dołożyłam do tego spacer. Sobota więc, mimo braku
odwiedzin w jakimkolwiek sklepie, nawet spożywczym, była bardzo udana.
W trakcie strojenia się wpadł mi do głowy śmieszny pomysł.
Postanowiłam wygrzebać z szafy rzeczy z zeszłego sezonu i starsze i z tego
skomponować sobie strój. Taka stylizacja na opak :) Żadnych hitów sezonu, żadnych nowych nabytków, ale wyszło chyba nieźle. Nie
chcę Was zanudzać słowem pisanym, bo wiem, że człowiek czasem woli pooglądać,
niż poczytać. Dlatego wstawię kilka zdjęć, niczym blogerka z krwi i kości, ale
żeby zachować trochę przekory – pod zdjęciami zamiast marek zobaczycie wiek
elementów stylizacji :)
Jakość zdjęć musicie mi wybaczyć-mój aparat to nie
lustrzanka, a czasem mam wrażenie, że przegrywa nawet z kalkulatorem.
Dzisiaj wybraliśmy się nad wodę, ale moje samopoczucie jest
raczej kiepskie (czy to objawy odstawienia?), więc szybko wróciliśmy do domu.
Po drodze zahaczyliśmy o spożywczak. Boje się, bo mój zakupoholizm nie mając
możliwości realizowania się wśród ciuchów przerzucił się chyba na jedzenie.
Przeszłam każdą alejką chyba po pięć razy i kupiłam kolejną zieloną herbatę do
kolekcji… Niech mi ktoś przemówi do rozumu.
P.S. Wczoraj po raz pierwszy obejrzałam „Super Size Me” i
jestem przerażona. A jeszcze bardziej przeraża mnie fakt, że przy sprzątaniu
samochodu znaleźliśmy frytkę. Niby ok, nie była spleśniała, ani nic, właściwie
była w stanie prawie idealnym. Jedyny problem polega na tym, że ostatni raz
frytki w samochodzie wieźliśmy jakieś dwa tygodnie temu. Stąd pytanie: z czego
zrobione jest jedzenie, które przez dwa tygodnie w samochodzie, w upale po 30
stopni, w żaden się sposób nie rozkłada??? Chyba odpuszczę sobie fastfoody…
Świetny pomysł z takim blogiem! Trzymam kciuki i czekam na kolejne zmagania :)
OdpowiedzUsuńPS: Kurczę, właśnie miałam się zbierać do galerii przejrzeć ostatki wyprzedaży... hmmmmmm...
Trzymam za Ciebie kciuki!
OdpowiedzUsuńmonika-melody.blogspot.com
Twoj chłopak jak na wielbiciela piwka ma niezłą figurę :P kibicuję wam z całego serca i czekam na kolejne posty :) Sylwia
OdpowiedzUsuńnie pozwoliłam mu na rozwijanie mięśnia piwnego, a po tym miesiącu to mam nadzieje znikną nawet te jego śladowe ilości :)
UsuńMożna?! No pewnie, że można świetnie wyglądać nawet w nie nowych ciuchach!
OdpowiedzUsuńGratuluje.
PS. No kochana włosy to masz cuuuudowne
Pozdrawiam ;)
dziękuję :)
Usuń