Naszło mnie dzisiaj na pewnien eksperytment. Przeprowadzka zbliża się wielkimi krokami i jestem już na etapie dostrzegania, że posiadanie ogromu rzeczy czasem bywa wrzodem na tyłku. Zabrałam się więc za porządki połączone z pozbywaniem się tego, co zbędne w naszym nowym gniazdku. I tu zaświtał mi pomysł sprawdzenia -tak całkowicie naocznie i namacalnie- ile miejsca zajmują moje kosmetyki. Zebrałam więc co się dało (dwie szminki, moje aż dwa lakiery do paznokci i dwie odżywki do włosów jak się później okazało nie załapały się na sesję) i oto efekt:
Potem postanowiłam zaznaczyć sobie, czego faktycznie używam i co bym zabrała ze sobą na bezludną wyspę, bo inaczej nie przeżyję :) (ZIELONE GWIAZDKI). Czego chce się jak najszybciej pozbyć, bo jest takim niewypałem, że tylko marnuje miejsce (RÓŻOWE GWIAZDKI). I co jest mi w sumie obojętne do tego stopnia, że często o tym zapominam (NIEBIESKIE GWIAZDKI).
Wyszło na to, że trzymam kupę zbędnych rzeczy :/ Ale jest jeszcze coś gorszego...
Podliczyłam wartość rzeczy widocznych na zdjęciu i jest to kwota w przybliżeniu równa 2269zł!!!! Jeśli chodzi o wartość rzeczy oznaczonych zieloną gwiazdką, to wyniosła ona 941zł. Też sporo, ale w tej kwocie zmieściły się dwa flakony perfum... Smutny wniosek wygląda tak: około 1328zł wydałam zupełnie bez sensu. To nie jest według mnie mała kwota i pokazuję, jak się może skończyć kupowanie pierdółek i zachcianek, bo przecież to tylko kilkanaście złotych.
Tak wygląda ilość kosmetyków, która właściwie spokojnie wystarczyłaby mi do życia... (na zdjęcie nie załapały się perfumy i olejek do twarzy, ale mają bardzo napięty grafik :))))
Wiem, że są dziewczyny, których zbiory są kilkanaście razy większe od moich. Ale może jednak warto się zastanowić, czy kolejna rzecz do kolekcji jest nam potrzebna. W trakcie zakupów myślimy, że to tylko kilka złotych, a może się okazać, że marnujemy setki, a nawet tysiące. Takie pieniądze można o wiele lepiej zagospodarować.
A Wy skusiłybyście się na takie zestawienie?
o jejku.... nie wiem czy chcę dalej czytać Twojego bloga, bo....uswiadamiam sobie pewne zalamujace fakty, chociazby ze ja rowniez mam taki zbior. A tu TAKA KWOTA?!?! Za to mozna spokojnie na wakacje jechac, a my kobiety mamione reklamami bycia piekna, przepuszczamy - jak widac - gruba kase na pierdoly. Chyba czas zabrac sie za siebie...
OdpowiedzUsuńHeh nie no mam nadzieję, że aż tak zniechęcająco nie działam :) Niby jesteśmy świadome tego, że reklamy wciskają nam kit, ale... chyba trzeba się na własnej skórze przekonać, ile kasy wyciągają nam z portfela spece od marketingu. Za podobne zestawienie z ciuchami nawet się nie zabieram, bo chyba skończyłoby się płaczem :/
UsuńZawsze wydawało mi się, że nie jestem kosmetykomaniaczką i mam icj niewiele, można powiedzieć same niezbędne rzeczy. Jednak po przeczytaniu Twojej notki zaczęłam się trochę głębiej nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że znalazłoby się kilka zbędnych rzeczy, a za pieniądze które na nie przeznaczyłam mogłabym kupić coś innego. Justyna
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydawało. Chętnie czytałam opisy "Projektu Denko" i nie dowierzałam, że są kobiety, które mają 10 żeli pod prysznic, 5 balsamów i tonę tuszy do rzęs. Zawsze myślałąm, że dość rozsądnie podchodzę do smarowideł i upiększaczy, a wyszło, że specom od sprzedaży udało się wyciągnąć ode mnie niezłą sumkę :/ Ale wierzę, że da mi to do myślenia na przyszłość.
Usuńoj tak, wydaje się na kosmetyki kosmiczne sumy, najbardziej boli gdy tych kosmetyków nie używamy:/
OdpowiedzUsuń