Chyba
nigdy nie będzie mi dane dojść do takiego radykalnego minimalizmu, który zmusza
do całkowitej rezygnacji z robienia zakupów. Nie będę nawet ukrywać, że zakupy
sprawiają mi przyjemność. Ale nie znoszę, po prostu nie znoszę (i Wy pewnie
też) wydawać pieniędzy na coś, co zaraz przestaje mi się podobać. Nie lubię
tych wszystkich sytuacji, kiedy po jakimś czasie od zakupu uświadamiam sobie,
że sprytnym marketingowcom udało się wyciągnąć trochę pieniędzy z mojego
portfela. Znowu.
Tylko jak kupować tak, żeby praktycznie zawsze być z tych
zakupów zadowolonym? Tutaj pomogła twarda lista konkretnych wymagań, które
muszą spełniać moje zakupy. Od razu zaznaczam, że nasz mózg często się
przeciwko tym kryteriom buntuje. Reklamy odwołują się do naszych emocji i niestety
przyjdzie nam stoczyć z nimi walkę o rozsądne wydawanie. Musimy przyzwyczaić
się do tego, że jeśli coś nie spełnia naszych kryteriów, to nie zabierzemy tego
do kasy i żadne cudowne wizje w naszej głowie (jak to będziemy świetnie
wyglądać w tej kiecce, chociaż wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że
rozleci się ona zaraz po pierwszym praniu) tego nie zmienią.
A więc jakie są moje kryteria kupowania? (póki co odnośnie
ubrań, chociaż mam je też odnośnie innych rzeczy)
1. Krój i rozmiar musi być perfekcyjny. Nie kupuję
worków i dziwolągów. Nie kupuję, gdy coś odstaje, nie leży dobrze. Zresztą na pewno znasz to
uczucie, kiedy zakładasz świetnie dopasowany ciuch, albo kiedy masz wrażenie że
coś jest nie tak. Wojnę o krój i rozmiar stoczyłam z tak modnymi w lecie
asymetrycznymi szortami z Zary-z jednej strony hit sezonu, z drugiej miałam
wrażenie że mam na sobie pieluchę. Nie kupiłam.
2. Materiał
i jakość wykonania muszą być co najmniej przyzwoite. W sieciówkach raczej nie
spodziewam się cudów. Ale jeśli coś się
pruje, odpadają np. koraliki, brakuje guzika, lub materiał jest tak cienki, że
widać spod niego całą bieliznę, to odpuszczam. Choćby to była najśliczniejsza
rzecz na świecie.
3. Musi pasować do co najmniej 5 innych rzeczy. Odpada spódnica do której musiałabym dokupić bluzkę i buty i w sumie jeszcze
jakąś marynarkę. Jak coś kupuję, to chcę móc to założyć od razu, a nie po
upłynnieniu kolejnych pieniędzy.
4. Kolor musi mi pasować. No bo szczerze, po co kobiecie bluzka, której kolor powoduje, że wygląda ona jak- brzydko
mówiąc- kupa?
5. Ma coś wnosić do mojej szafy i stylu. Znacie
takie rzeczy: czerwone szpilki, piękny płaszcz, biały top zrobiony z
pierwszogatunkowej bawełny i tak dalej. Jedna mała rzecz, a dodaje stylu i
charakteru i sprawia, że co chwilę słyszymy „ale Ty dzisiaj pięknie wyglądasz!”. Dodatkowo nie mogą dublować tych rzeczy, które już mam, bo skoro posiadam świetną czarną marynarkę, to na co u licha mi kolejna?
6. Określony próg cenowy. Co by się nie działo to
nie kupię w tym momencie płaszcza za 5000zł, nawet jeśli będzie to Burberry i
będzie to najcudowniejszy płaszcz w życiu. Nie kupię też torebki za więcej niż
400zł. Czy też kremu do twarzy za więcej niż 100zł. A im taniej uda mi się znaleźć porządną rzecz, tym lepiej. Wiem, że żyjemy w czasach
kart kredytowych i wmawiania nam, że zasługujemy na wszelkie luksusy, ale
trzeba zrozumieć, że istnieje coś takiego jak ZA DROGO. Nawet jeśli jesteśmy
milionerkami.
7. Wygoda przede wszyskim. Ciężko było, ale wyleczyłam się z nawyku kupowania butów, w których nia da się chodzić, spodni w których nie da się zgiąć nóg w kolanach, czy spódnic w których cały czas martwiłam się, czy nie widać mi tyłka. Tobie radzę to samo, bo po co się męczyć? Ubrania ma sprawiać nam przyjemność, a nie być źródłem niewygody.
8. Musi nadawać się do noszenia w przyszłym
sezonie. Czyli ma być dobrej jakości, ale też w miarę uniwersalne.
Przypuszczam, że tak lansowane w tym sezonie sukienki w szachownicę, czy dwukolorowe
spodnie będą za rok już wstydem. Dlatego kupiłam granatowe rurki i świetną małą
czarną.
Hity z blogów w trakcie lata 2013: sukienka w szachownicę, asymetryczne szorty (te w których wyglądałam jakbym miała pieluchę na sobie) i dwukolorowe spodnie. Ile kobiet zobaczymy w tych rzeczach latem 2014? Źródło: monashe.pl i szafa.pl
8 zasad, które dosyć łatwo zapamiętać i wdrożyć w życie. Wydaje Ci się, że to podstawy i że wszyscy tak robią? To teraz pójdź na zakupy i przeskanuj każdą z rzeczy, która Ci się spodoba pod względem listy kryteriów. Ile z nich możesz z czystym sumieniem zanieść do kasy?
Jeśli spodobał Ci się ten post, albo wręcz przeciwnie-całkowiecie się za mną nie zgadzasz-zostaw komentarz. Będę wdzięczna za Twoją opinię :)