Na początek donoszę, że Czechy –jak
zawsze super- chociaż pogoda nam nie dopisała. Odbyliśmy małą dyskusję na temat
tego, czy nasz zakład obowiązuje poza terenem ukochanej Rzeczpospolitej, czy
może nie, toteż doszło do małego nagięcia zasad alkoholowo-zakupowych. No ale w
tym momencie wszelkie dyspensy się skończyły. Na szczęście przywiozłam ze sobą
zapas ukochanej marlenki w postaci ciasta i pokazanych wcześniej kuleczek. Będę
rozpieszczać swoje podniebienie :)
Na nieszczęście po powrocie
postanowiłam ponadrabiać zaległości w blogach i tak oto trafiłam u Kasi Tusk na
zestaw genialny w swej prostocie: potargane dżinsy, bluza i różowe szpilki. W
tym momencie trybiki w mojej głowie poruszyły się i dosłownie zachorowałam na
te buty. Od razu przed oczami wyświetlił mi się obraz mnie w podobnym zestawie.
Potem poszło jak z płatka. Bo do sklepów wprawdzie nie wolno mi chodzić, ale o
allegro nikt nic nie mówił. Przejrzałam chyba z 1000 ofert przy akompaniamencie
głosiku w mojej głowie: „musisz je mieć! musisz je mieć!”. Znalazłam jedną
absolutnie cudowną parę w ludzkiej cenie i już kursor myszki znalazł się na
magicznym przycisku KUP TERAZ.
Wdech, wydech.
Czy naprawdę potrzebuję tych butów?
Wdech, wydech.
Miałam nie robić zakupów!
Wdech, wydech.
Czy NAPRAWDĘ potrzebuję tych
butów TERAZ?
zdjęcia kolejno ze stron likely.pl, stylio.pl i likely.pl
Zamykam stronę. Może będą
dostępne jeszcze we wrześniu. Jeśli nie, to najwidoczniej nie byliśmy sobie
pisani. Trochę jest mi smutno (wciąż mam w głowie tą wizję siebie w nich), a
trochę jestem przerażona tym atakiem zakupowego szału. Bo jak inaczej nazwać
gorączkowe poszukiwanie tego, co gdzieś mi się spodobało i nagle poczułam, że
musze to mieć? I jak niewiele brakowało, żebym złamała obietnicę?
Ile osób daje się temu ponieść?
P.S. Doprawdy musiałam wyglądać
jak wariat, gorączkowo przeszukując te wszystkie strony pełne różowych butków :) :)
Dobrze znam to uczucie. I prawie za każdym razem zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę ta rzecz nie jest mi wcale potrzebna. Tak więc możesz być z sibie dumna, nie złamałaś się=) Justyna
OdpowiedzUsuńTe buty są brzydkie! Nie kupuj ich! Ani teraz ani później...
OdpowiedzUsuńTe, które ma Kasia Tusk są zgrabne, delikatne i kobiece. Te, które Ty znalazłaś na Allegro, wyglądają jak obciążniki u nóg, ciężkie, niezgrabne i niewygodne.
Poszukaj czegoś bez koturny :)
Nie wstawiłam zdjęć dokładnie tych, które chciałam kupić :) chociaż są podobne do tych pierwszych, tylko właśnie koturna sporo niższa, bo na takiej to bym się chyba połamała :)
UsuńZajrzałam na Twojego bloga, bo zauważyłam, że udzielasz się bardzo nachalnie na blogach wszystkich znanych blogerek...podziwiam, że Ci się tak chce ;] jednak myślę, że nawet tak intensywna reklama w niczym Ci nie pomoże, bo Twój blog jest tak nudny, że aż głupi...no sorry, ale taka jest moja opinia. Nie każdy powinien blogować.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoją opinię, nawet jeśli nie jest pochlebna :) Każdy może mieć swoje zdanie. Faktycznie w komentarzach zostawiam zachętę do odwiedzenia własnego bloga-nie jestem ani pierwsza, ani ostatnia, która korzysta z tego sposobu. Jednak nikogo nie zmuszam do czytania i jeśli ktoś po pierwszym wejściu stwierdza, że mój blog mu nie odpowiada, to nie ma potrzeby żeby się męczył. Nie każdy powinien blogować, ale każdy może to robić i "jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził". Mimo to dzięki za komentarz i życzę miłego wtorku :)
UsuńJeśli oboje złamaliście umowę, bo "nie obowiązuje poza granicami RP" oznacza to, że macie poważny problem - z uzależnieniem. Klasyczna racjonalizacja.
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka jest terapeutką uzależnienia od alkoholu i jej pacjenci na pierwszym spotkaniu są proszeni o całkowite zaprzestanie picia alkoholu. Na kolejnej sesji terapeutka pyta " Jak tam sprawa abstynencji?". A pacjent " Świetnie, alkohol odstawiłem, tylko jedno piwo wypiłem, ale to nie alkohol".
A tu: " Jaki zakupoholizm, nic nie kupuję, tylko w Czechach, ale to się nie liczy, bo to poza granicami Polski, a ja mam problem z zakupami tylko w RP"
Pozdrawiam
No niestety też mi się to nie podoba. Jest jednak we mnie jakiś przymus, żeby przynajmniej zajrzeć do jakiegoś sklepu, bo może "mają tam coś, czego u nas nie ma". Co do Połówka to został zaatakowany miejscowym alkoholem i strategicznym, a jednocześnie okrutnym "to my wylatujemy tak daleko, a Ty się ostatni raz z nami nie napijesz?!". Czasem myślę, że żyjemy w kulturze, która wymusza na nas pewne szkodliwe zachowania. Jeśli chcesz z tym walczyć, to walczysz nie tylko ze sobą, ale i z otoczeniem, które nie może pojąć, że jak to, odmawiasz sobie czegoś przyjemnego?!
UsuńCiekawe co w tych Czechach kupiłaś. Jakiego kalibru jest przewinienie :p szkoda, że się złamałaś, bo miesiąc to nie znowu tak długo, żeby w ramach własnego postanowienia się nie powstrzymać. Co innego gdyby to był 3 miesiące czy nawet 2.
OdpowiedzUsuńNiestety skusiło mnie wejście do pewnego sklepu. O tyle dobrze, że styl nie do końca mój, bo ceny bajecznie niskie :) Potem się okazało, że Połówek mi sprezentował bluzkę... więc w sumie mam wyrzuty sumienia, bo miało nie być nic nowego, a tu jednak jest. Mea culpa :( Jednak musze popracować nad silną wolą troche bardziej...
Usuń