Zaczęło się. Wbrew własnym wyobrażeniom nie obleciałam
wczoraj wszystkich galerii handlowych i nie napawałam się na zapas widokiem
ciuchów. Zakupy robiliśmy jedynie spożywcze, a moja kochana druga Połówka
rzuciła tylko tęskne spojrzenie w stronę ulubionego piwa i poszła dalej. Dla
niego to też będzie ciężki miesiąc, ale abstynencja mu na pewno nie zaszkodzi :)
Słońce świeci, niedobrzy panowie z kosiarkami nie dali mi
spać, Połówek w pokoju obok robi swój morderczy trening, a potem idzie do
pracy. A ja co? Porcja dzisiejszych CV wysłana, książka utknęła w połowie i nie
mam na nią póki co chęci… Cały wolny dzień-bez planów, sklepów i towarzystwa. Na miesiąc pożegnałam się z tym, co
bezrobotnej kobiecie pomaga wypełnić ogrom czasu, poprzebywać wśród ludzi i na
chwilę zapomnieć o rozpaczy, która dopada człowieka jak kończą się ogłoszenia
na które można odpowiedzieć. Sklepy lekiem na bezsens? – śmieszne, ale
prawdziwe.
Żegnając się kilka miesięcy temu z korporacją nie myślałam,
że tak ciężko będzie. A teraz mam do wyboru albo 800zł brutto, albo powrót do
identycznej korporacji, tylko z innym logo i produktem, który każą ci wciskać
klientom. Pozytywnie! Z drugiej strony nie żałuję: odchodząc wyglądałam z 8 lat
starzej (23latka ze zmarszczkami!) i nie mogłam spać po nocach. Wolę być zdrowa
i szczęśliwa, a praca i pieniądze i tak
się znajdą.
A dziś… cóż pójdę na spacer i uporządkuję szafę. Może znajdę
coś co kupiłam, a potem o tym zapomniałam. Małe oszustwo wobec własnej
podświadomości nikomu nie zaszkodzi.
I tak dla upamiętnienia dzisiejszego dnia, bo o ważnych wydarzeniach zapomnieć nie wolno:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz