niedziela, 4 sierpnia 2013

Dzień 3 i 4: Stare, ale jare. Czyli stylizacja na opak :)


Czułam, że ciężko będzie przeżyć taki piękny weekend we dwoje bez choćby krótkiego spacerku alejkami galerii handlowej, dlatego już zawczasu oznajmiłam Połówkowi, że musimy sobie jakoś zagospodarować czas. Padło na moją ulubioną włoską knajpkę – trochę czasu minęło od naszej ostatniej „randki”. Z racji cudownej pogody dołożyłam do tego spacer. Sobota więc, mimo braku odwiedzin w jakimkolwiek sklepie, nawet spożywczym, była bardzo udana.
W trakcie strojenia się wpadł mi do głowy śmieszny pomysł. Postanowiłam wygrzebać z szafy rzeczy z zeszłego sezonu i starsze i z tego skomponować sobie strój. Taka stylizacja na opak :) Żadnych hitów sezonu, żadnych nowych nabytków, ale wyszło chyba nieźle. Nie chcę Was zanudzać słowem pisanym, bo wiem, że człowiek czasem woli pooglądać, niż poczytać. Dlatego wstawię kilka zdjęć, niczym blogerka z krwi i kości, ale żeby zachować trochę przekory – pod zdjęciami zamiast marek zobaczycie wiek elementów stylizacji :)


Jakość zdjęć musicie mi wybaczyć-mój aparat to nie lustrzanka, a czasem mam wrażenie, że przegrywa nawet z kalkulatorem.

Dzisiaj wybraliśmy się nad wodę, ale moje samopoczucie jest raczej kiepskie (czy to objawy odstawienia?), więc szybko wróciliśmy do domu. Po drodze zahaczyliśmy o spożywczak. Boje się, bo mój zakupoholizm nie mając możliwości realizowania się wśród ciuchów przerzucił się chyba na jedzenie. Przeszłam każdą alejką chyba po pięć razy i kupiłam kolejną zieloną herbatę do kolekcji… Niech mi ktoś przemówi do rozumu.

P.S. Wczoraj po raz pierwszy obejrzałam „Super Size Me” i jestem przerażona. A jeszcze bardziej przeraża mnie fakt, że przy sprzątaniu samochodu znaleźliśmy frytkę. Niby ok, nie była spleśniała, ani nic, właściwie była w stanie prawie idealnym. Jedyny problem polega na tym, że ostatni raz frytki w samochodzie wieźliśmy jakieś dwa tygodnie temu. Stąd pytanie: z czego zrobione jest jedzenie, które przez dwa tygodnie w samochodzie, w upale po 30 stopni, w żaden się sposób nie rozkłada??? Chyba odpuszczę sobie fastfoody…

6 komentarzy:

  1. Świetny pomysł z takim blogiem! Trzymam kciuki i czekam na kolejne zmagania :)

    PS: Kurczę, właśnie miałam się zbierać do galerii przejrzeć ostatki wyprzedaży... hmmmmmm...

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam za Ciebie kciuki!
    monika-melody.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoj chłopak jak na wielbiciela piwka ma niezłą figurę :P kibicuję wam z całego serca i czekam na kolejne posty :) Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie pozwoliłam mu na rozwijanie mięśnia piwnego, a po tym miesiącu to mam nadzieje znikną nawet te jego śladowe ilości :)

      Usuń
  4. Można?! No pewnie, że można świetnie wyglądać nawet w nie nowych ciuchach!
    Gratuluje.
    PS. No kochana włosy to masz cuuuudowne
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...