Zacznę może od tego, że cała wartościowa część mojego mózgu zostałą wyssana. Wyssał ją uciążliwy i trwający wieki proces rekrutacji na stanowisko korpoludka. Ponieważ przydałoby mi się znowu jakieś pełnoetatowe zatrudnienie, to postanowiłam w miarę dać z siebie wszystko. W tym momencie czekam na werdykt/wyrok. I chociaż jest już po wszystkim, to moja wymęczona głowa nadaje się w tym momencie jedynie do przeglądania Pudelka i robienia porządków.
A skoro porządki, to i wietrzenie szafy i zamienienie zwiniętej sterty ciuchów w śliczne i równiuteńskie stosiki. Co przy okazji rodzi w mojej głowie różne pytania. Po pierwsze: skąd się tego tyle wzięło? Ciuchów mam dużo, dużo za dużo. Chociaż to jest jeszcze zrozumiałe-jestem kobietą, która jeszcze pół roku temu spędzałą tyle samo czasu w galerii, co w domu. Musiało się uzbierać. Tylko, że połowa tych szmatek znudziłą mi się, lub nie wygląda już zbyt fajnie. W części dodatkowo czuje się jakoś tak głupio, dziwnie i nieswojo. Po co ja to trzymam w ogóle?
Źródło obydwu grafik: google.pl
Tu pojawia się myśl: ODDAJ, WYRZUĆ, SPRZEDAJ. A zaraz potem to ukłócie w mózgu: NIEEEEE! Na pewno się jeszcze przyda, tu się zszyje, tam przerobi. To będzie super jak schudnę, a to jeśli jednak przytyję. Logicznie patrząc, to ja doskonale wiem, że pewnie części z tych rzeczy nigdy nie założę. Zmieniła się moda, co jeszcze nie jest jakimś dużym problemem. Ale ja też się zmieniłam i mój gust razem ze mną. Nie czuje się już w tych rzeczach sobą. A jednak nie potrafie się ich pozbyć, chociaż pewnie nie odczułąbym ich braku.
Jak można się tak przyzwyczaić do paru szmat? Nie pojmuję tego! Ale wiem, że i tak przyjdzie taki dzień, kiedy (nie bez bólu) zabiore się za organizowanie idealnej szafy. Wtedy (mam nadzieję) pozbędę się tych reliktów przeszłości, robiąc miejsce nowym, lepszym ciuszkom.
Zatem trzymam kciuki, żeby Cię przyjęli :)
OdpowiedzUsuńHehe, akcja "sprzątanie" wygląda u mnie podobnie. Ostatnio sobie założyłam, że muszę pozbyć się kilku ciuszków i faktycznie udało mi się, ale ogólnie mam z tym problem ;)
Dziękuję :) ja dopiero dojrzewam do tej decyzji :)
UsuńSwietny blog. Piszesz lekko i dowcipnie. Twoje przemyslenia sa bardzo ciekawe. Spedzilam bardzo mile niedzielne przedpoludnie ( za oknem szaro i pada) na twoim blogu. Przeczytalam twoje wszystkie wpisy! Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bardzo miło przeczytać taki komentarz :)
Usuń