czwartek, 7 listopada 2013

Co ma moda do loda? :)


Moda. Kiedyś ważna część mojego życia, dzisiaj zaczyna mnie irytować. Być może dlatego, że zaczynam zauważać coraz większą rozbieżność pomiędzy „wyglądać modnie”, a „wyglądać ładnie”. Przykładowo modliłam się o to, żeby nie dotarł do Polski styl, który określam jako „styl na lumpa”. To paradoks, żeby za rzeczy, w których wcześniej widywaliśmy bezdomnych, teraz trzeba było płacić po kilkaset złotych.  Niestety my też chcemy być „modni”, dlatego większość sklepów zalana została drogą bylejakością. Moda przestała być samokrytyczna.

Burberry Prorsum, czyli na taką modę chętnie bym wydała kasę :) źródło: google.pl

Kiedyś wyczytałam, że po II Wojnie konsumpcja miała być sposobem na uratowanie gospodarki w U.S.A. A jak można zaszczepić ludziom w głowie ideę nabywania dużych ilości pieniędzy i nabywania dużej ilości towarów? Wykreować zmieniające się mody! Jeśli ludzie mają dobre ubranie, dobry samochód, dobre buty, to nie pójdą kupić nowych. Trzeba im zatem wmówić, że ich rzeczy są niemodne, stare, brzydkie… Kiedyś moda zmieniała się co około 10 lat i wszyscy jakoś dawali radę. Wpływały na nią ważne wydarzenia i światowe kryzysy. Teraz moda zmienia się co sezon. Czy wpływa na nią coś, poza chęcią zwiększenia sprzedaży?
'
Czy na serio musimy zawalać nasze domy coraz większą ilością tandetnych ciuchów? Sama po raz pierwszy od chyba 8 lat nie planuję na sezon zimowy zakupu nowego płaszcza, czy kurtki. Mam kilka porządnych rzeczy, które sprawdzą się w również tym sezonie. Ale wciąż jest mi dziwnie, kiedy w sklepach mijam wieszaki pełne świeżutkich, nowiutkich i modniutkich płaszczyków. Nie kupię. Nie mam już miejsca w szafie. Pora zatrzymać tą machinę.

Zaczyna mnie już trochę śmieszyć, a trochę irytować grupa klonów na ulicach. W tych samych plastikowych ciuchach, które za chwilę zostaną wyrzucone. Ich miejsce zajmą nowe plastikowe ciuchy. Najgorsze, że to nawet nie wygląda ładnie. Najczęściej brzydko, dziwacznie, lub tandetnie. Kończy się tym, że nie możesz w sklepie znaleźć porządnego białego podkoszulka, który nie pokaże światu twojego stanika. Masz za to do wyboru milion pseudolateksowych topów w czaszki. Po co to komu? Nie lepiej wydać tą kasę na rzeczy, które posłużą nam przez kilka lat?

A na taką modę nie wydałabym ani grosza. Źródło: szacowny pudelek.pl :)

Nie chcę tu powiedzieć, że cała moda jest zła. Ta część, która łączy się z myśleniem, z kreowaniem (siebie), z pięknem, z wygodą jest bardzo fajna. Jest warta tego, żeby komuś zapłacić za jego ciężką pracę, a potem cieszyć się jej efektem. Natomiast cała ta fast fashion jest jak dla mnie do kitu. I jeśli kiedyś kochałam „galerie” handlowe, tak ostatnio ledwie przeżyłam godzinę wśród kupy poliestru i „pipczących” bramek (czy tylko mnie irytują te wiecznie popsute „pikacze”? jak ktoś chce coś ukraść, to i tak to zrobi, dlatego jestem za likwidacją tego hałasującego ustrojstwa).

Moda jest jak lodziarnia, w której do wyboru masz 100 różnych smaków. Musisz wiedzieć, które z nich wybrać dla siebie. Bo jeśli będziesz chciał zjeść wszystkie, to nie dość, że spooooro za to zapłacisz, to najprawdopodobniej się zrzygasz.  :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...