Moda. Kiedyś ważna część mojego życia, dzisiaj zaczyna mnie
irytować. Być może dlatego, że zaczynam zauważać coraz większą rozbieżność
pomiędzy „wyglądać modnie”, a „wyglądać ładnie”. Przykładowo modliłam się o to,
żeby nie dotarł do Polski styl, który określam jako „styl na lumpa”. To
paradoks, żeby za rzeczy, w których wcześniej widywaliśmy bezdomnych, teraz
trzeba było płacić po kilkaset złotych. Niestety my też chcemy być „modni”, dlatego
większość sklepów zalana została drogą bylejakością. Moda przestała być
samokrytyczna.
Burberry Prorsum, czyli na taką modę chętnie bym wydała kasę :) źródło: google.pl
Kiedyś wyczytałam, że po II Wojnie konsumpcja miała być
sposobem na uratowanie gospodarki w U.S.A. A jak można zaszczepić ludziom w
głowie ideę nabywania dużych ilości pieniędzy i nabywania dużej ilości towarów?
Wykreować zmieniające się mody! Jeśli ludzie mają dobre ubranie, dobry
samochód, dobre buty, to nie pójdą kupić nowych. Trzeba im zatem wmówić, że ich
rzeczy są niemodne, stare, brzydkie… Kiedyś moda zmieniała się co około 10 lat
i wszyscy jakoś dawali radę. Wpływały na nią ważne wydarzenia i światowe
kryzysy. Teraz moda zmienia się co sezon. Czy wpływa na nią coś, poza chęcią
zwiększenia sprzedaży?
'
Czy na serio musimy zawalać nasze domy coraz większą ilością
tandetnych ciuchów? Sama po raz pierwszy od chyba 8 lat nie planuję na sezon
zimowy zakupu nowego płaszcza, czy kurtki. Mam kilka porządnych rzeczy, które
sprawdzą się w również tym sezonie. Ale wciąż jest mi dziwnie, kiedy w sklepach
mijam wieszaki pełne świeżutkich, nowiutkich i modniutkich płaszczyków. Nie
kupię. Nie mam już miejsca w szafie. Pora zatrzymać tą machinę.
Zaczyna mnie już trochę śmieszyć, a trochę irytować grupa
klonów na ulicach. W tych samych plastikowych ciuchach, które za chwilę zostaną
wyrzucone. Ich miejsce zajmą nowe plastikowe ciuchy. Najgorsze, że to nawet nie
wygląda ładnie. Najczęściej brzydko, dziwacznie, lub tandetnie. Kończy się tym, że nie możesz w sklepie znaleźć porządnego białego podkoszulka, który nie pokaże światu twojego stanika. Masz za to do wyboru milion pseudolateksowych topów w czaszki. Po co to komu?
Nie lepiej wydać tą kasę na rzeczy, które posłużą nam przez kilka lat?
A na taką modę nie wydałabym ani grosza. Źródło: szacowny pudelek.pl :)
Nie chcę tu powiedzieć, że cała moda jest zła. Ta część,
która łączy się z myśleniem, z kreowaniem (siebie), z pięknem, z wygodą jest
bardzo fajna. Jest warta tego, żeby komuś zapłacić za jego ciężką pracę, a
potem cieszyć się jej efektem. Natomiast cała ta fast fashion jest jak dla mnie
do kitu. I jeśli kiedyś kochałam „galerie” handlowe, tak ostatnio ledwie
przeżyłam godzinę wśród kupy poliestru i „pipczących” bramek (czy tylko mnie
irytują te wiecznie popsute „pikacze”? jak ktoś chce coś ukraść, to i tak to
zrobi, dlatego jestem za likwidacją tego hałasującego ustrojstwa).
Moda jest jak lodziarnia, w której do wyboru masz 100 różnych
smaków. Musisz wiedzieć, które z nich wybrać dla siebie. Bo jeśli będziesz
chciał zjeść wszystkie, to nie dość, że spooooro za to zapłacisz, to najprawdopodobniej
się zrzygasz. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz