niedziela, 28 września 2014

Nie żałuj sobie :)


Nie pamiętam już, gdzie przeczytałam tą historię – niby zwyczajną, ale została mi w pamięci.

Był sobie pewien człowiek, który mając około 30 lat ożenił się z niezwykle skromna i praktyczną kobietą. Kobieta nie lubiła zbytków, nie marnotrawiła ani jedzenia ani innych rzeczy. Była bardzo oszczędna, jednak w prezencie ślubnym zażyczyła sobie kompletu luksusowej francuskiej bielizny. Mąż bardzo ja kochał, więc spełnił to życzenie. Był to zresztą jedyny luksusowy element w jej życiu. Kobieta była bardzo szczęśliwa i obiecała sobie nosić ten piękny prezent przy każdej większej okazji. Jednak okazje nie nadchodziły. Lata mijały, bielizna leżała nietknięta, wciąż zapakowana w pudełku. Mijały rocznice ślubu, urodziny, ale według Kobiety nie były to wystarczająco ważne momenty. Nie chciała zniszczyć najpiękniejszej rzeczy jaką posiadała. W końcu poważnie zachorowała i po kilku miesiącach zmarła. Pogrążony w żałobie Mąż zajął się przygotowaniami do pogrzebu. W szafie znalazł pudełko pełne wspaniałych francuskich koronek. Poprosił, aby ubrano w nie Kobietę. Miała je na sobie po raz pierwszy, ale nie mogła się już nimi nacieszyć.

Pytanie, czy tak właśnie nie wygląda nasze życie? Czy nie jesteśmy jak ta Kobieta?

Nie nosimy ulubionych sukienek, biżuterii, nie pijemy kawy w najlepszej porcelanowej filiżance. Zostawiamy je na specjalne okazje. Żyjemy w ubraniach roboczych i tych na „po domu”. Nie chcemy zniszczyć najpiękniejszych przedmiotów, jakie posiadamy. Ale okazje, które uznajemy za wystarczająco wyjątkowe nie nadchodzą.

Dlaczego? Przecież całe nasze życie jest wystarczającą okazją. Powinniśmy je celebrować. Powinniśmy świętować każdy dzień. Jeść najsmaczniejsze potrawy, nosić najlepsze szpilki, pryskać się najdroższymi perfumami, jakie posiadamy. Zniszczą się, zużyją? Trudno, kupi się nowe. To tylko przedmioty. Ważne, żebyśmy mogli się nimi nacieszyć.

I z tym nastawieniem postanowiłam znowu przetrzebić ilość rzeczy roboczych, rzeczy „po domu” i tych, co „nie da się wyjść do ludzi, ale nada się do spania”. Nie potrzebujemy balastu bylejakości.

4 komentarze:

  1. Też ostatnio myślę o tym, żeby na co dzień nie bać się założyć najlepszych rzeczy. Nie ma sensu ich "oszczędzać" na dwie okazje w roku. Warto też zapytać siebie, czy chcę się pokazać tym ludziom w tym "okazyjnym" dniu, czy może być piękna na co dzień: dla mężczyzny, który zakochał się na randkach (nie było tam dresów) i dla dziecka, żeby mówiło, że ma ładną mamę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie lepiej być piękną na co dzień :) Szczególnie, że coraz łatwiej łączyć piękno i wygodę :)

      Usuń
  2. To jest dokładnie to co przeczytałam w książce "Lekcje madame chic". Wydaje mi się, że to typowo polskie podejście, posiadać rzeczy "od święta". Czy to ubrania, czy zastawa. U mojej mamy w domu to chleb powszedni. Sterty ciuchów "po domu" w Maminej szafie. Tłumaczenie jej, że po co mieć 50 rzeczy po domu, skoro można mieć jedną porządną, nie pomaga. Starsze pokolenia chyba tak mają. Zastawy stołowe "od święta" ma schowane chyba ze 3! A w szafce w kuchni, pod ręką każdy talerz z innej parafii. Ciężka sprawa. :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok, jest późno, przymknij oko proszę na składnię i sens zdań z poprzedniego komentarza :P Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...