poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Budowa Capsule Wardrobe – jak dobierałam kolory?











W wieku 15 lat popełniłam na sobie jedną z gorszych modowych zbrodni. Była to bluzka z rękawem ¾ z namalowanymi z przodu kwiatami. Niby nic, ale bluzka była wściekle żółta. Długo nie mogłam pojąć dlaczego w czymś, co tak bardzo zachwyciło mnie na manekinie ja sama wyglądam i czuje się jak kupa. 


Potem powtórzyłam jeszcze błąd z kanarkową kurtką Chyba nie mogłam uwierzyć, że żółty to nie mój kolor – musiałam spróbować ponownie i to już mnie ostatecznie przekonało.



Przez jakiś czas sporo czytałam o analizie kolorystycznej. Oczywiście na początku czerpałam wiedzę z tak znamienitych tytułów jak „Dziewczyna”, czy „Bravo Girl”, ale potem zaczęłam zgłębiać temat bardziej w internetach (jak ktoś szuka rzetelnej wiedzy to polecam bloga prowadzonego przez Marię). 

Tylko, że w żadnym z typów nie mogłam się odnaleźć. W sumie do dzisiaj nie wiem, czy jestem jakimś dziwacznym typem Jesieni, czy może Wiosny. Na pewno czymś ciepłym, bo w srebrze wyglądam jak topielica.

Przerobiłam już brązy, pomarańcze, fiolety, zielenie. I wiecie co? W końcu postanowiłam rzucić to w kąt, całe te analizy, wskaźniki, palety. Bo co mi z tego, że dobrze w czymś wyglądam, skoro czuje się jak debil?

Tak było choćby z czerwoną kiecką. Dobrałam odcień pasujący do mojej karnacji, ciepły, lekko wpadający w oranż. Pięknie się prezentuje z jasną karnacją. Ale co z tego skoro w czerwonej kiecce czuje się jakby ktoś mi kazał biegać nago po Rynku Głównym? Okazało się, że mój organizm toleruje czerwień tylko w postaci szminki, lakieru do paznokci i czerwonej podeszwy w szpilkach.




Nowy krzaczek to hibiskus :) A obrazek jak zawsze mojego autorstwa :)



Lubię za to ten piękny pastelowo-miętowy kolor. Wszystkie analizy mi go odradzają. A ja w marynarce w tym kolorze czuje się jak 1 000 000$. Podobnie mam z delikatnym łososiowym odcieniem różu.



W trakcie oczyszczania szafy z nietwarzowych rupieci stworzyłam sobie własny system kolorystyczny. Prezentuje się mniej więcej tak:





Oparty jest na 4 kolorach bazowych – neutralnych. Chociaż neutrale też mają swoje odcienie, a ja staram się sięgać po te pasujące do mnie. 

Czerń. Granat. Beż. I biel. Uwielbiam biel za to jak potrafi rozświetlić twarz. Większa część mojej szafy opiera się na neutralach, co może i nie jest super oryginalne, ale pozwala się szybko i dobrze ubrać w sytuacjach kryzysowych, bo jednak większość rzeczy do siebie pasuje.

Do tego mam kilka rzeczy w kolorach dodatkowych. Miętowa marynarka. Różowa marynarka. Spódnice w odcieniu brzoskwini.

Mam te kilka wyjątków, jak choćby spódnicę w łączkę, czy jasnoniebieską koszulę. Ale to są takie rzeczy, które dalej trzymają się mniej więcej mojego stylu i pasują do reszty. Więc małe odstępstwo tylko podkreśla regułę :)



Co z szarością? Nie uwzględniłam jej w palecie, chociaż w szafie mam sporo szarych rzeczy. Spowodowane jest to tym, że zaczęłam bardziej przerzucać się na beż. Szarość jako kolor wielbię, ale w moim przypadku nie jest najbardziej twarzowa, już szczególnie w wersji gołębiej, której kupowałam kiedyś najwięcej.








W skrócie mój sposób na kolory w szafie to: 

  • 80% neutrale, 20% w ulubionych kolorach. Ulubione kolory ogranicz do +/- 3, żeby nie zwariować.

  • W sklepie kupuj tylko rzeczy w których błyszczysz. To się od razu czuje, kiedy masz ochotę wybiec z przymierzalni to co masz na sobie. 

  • Małe odstępstwo od czasu do czasu nikomu nie szkodzi! 5% szafy może odstawać od reguły.

  • Słuchaj najpierw siebie, a dopiero potem różnych analiz.





20 komentarzy:

  1. Bardzo pomocny wpis, ja też jestem na etapie planowania kolorystycznym garderoby (tyle że ja z kolei przerzucam się z beżu na szary ;-)) i jeśli chodzi o analizę kolorystyczną to prawda że nie należy się nią ślepo kierować, chociaż bywa pomocna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, można podłapać kilka wskazówek, ale jednak nasz mózg powinien mieć zawsze decydujący głos we wszystkim co robimy :)

      Usuń
  2. Bardzo pomocny wpis, ja też jestem na etapie planowania kolorystycznym garderoby (tyle że ja z kolei przerzucam się z beżu na szary ;-)) i jeśli chodzi o analizę kolorystyczną to prawda że nie należy się nią ślepo kierować, chociaż bywa pomocna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Analiza kolorystyczna to tylko szereg wymyślonych zasad. Zawsze śmieszyło mnie to, że na końcu każdej książki o tej tematyce, po przebrnięciu przed tą całą durną teorię, była informacja, że kolory należy dopasowywać indywidualnie. I nie ma czegoś takiego jak typ ciepły i chłodny. Mimo, że zawsze któryś z nich ma przewagę to nie oznacza to wyłączności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację :) Moja mama idealnie pasuje do opisu lata - typu niby chłodnego. Ja jestem raczej ciepła, a mimo to mam wrażenie, że niektóre jej kolory bardzo do mnie pasują i doskonale się w nich czuję, więc coś w tym musi być.

      Usuń
  4. Ja jakieś dwa lata temu zrobiłam rewolucję w szafie i odtąd, zamiast kupować pojedyncze ciuchy, kupuję zestawami albo kupuję tak żeby nowa rzecz pasowała do co najmniej pięciu starych. Mnie wszelkie analizy kolorystyczne odradzają pastelowe kolory, długo się ich wystrzegałam aż odkryłam, że jest wręcz odwrotnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego czasem warto sprzeciwić się analizom :) Trik z 5 rzeczami też stosuję i bardzo ułatwia poranne ubieranie się :)

      Usuń
  5. Uwielbiam zestawienie pudrowego różu i szarości, wcześniej często się tak nosiłam, ale ostatnio przerzuciłam się na intensywne kolory i chyba to zmiana na plus ;) Bardzo podoba mi się Twój blog, Karola i chyba zamówię sobie u Ciebie taki "perfumowy" rysunek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo zmiany są dobre :) W kwestii rysunku nie ma problemu - odezwij się na maila jeśli się zdecydujesz :)

      Usuń
  6. Kiedyś kumpel powiedział mi, że w szarym wyglądam jak robol na budowie zmęczony życiem :P Od tego czasu unikam szarości, chyba, że zestawie je z mocnym kolorem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie szary wygląda bardzo szlachetnie, ale moje otoczenie chyba podziela opinię Twojego kumplu o robolu :) Nie zmienia to faktu, że jeden szary sweterek zostaje w mojej szafie, bo go uwielbiam :)

      Usuń
    2. Szary jest także uniwersalny i choć kumpel tak mi powiedział, mam ciemnoszarą spódnicę i jeden jasnoszary sweter :)
      Czeka mnie tylko właśnie oczyszczanie szafy... bo ostatnio za dużo w niej rzeczy... na razie jednak musi jeszcze poczekać, bo zabrałam się za porządkowanie mojego starego hobby - tworzenia biżuterii - idzie opornie, ale powoli opróżniam przydasie :D

      Usuń
  7. Uroczo wyglądasz, mimo, że nie ma całej buzi na zdjęciu, jest taka pewna doza tajemniczości, kobiecości i delikatności :)
    W tej marynarce wyglądasz obłędnie, kolor i krój bardzo mi się podobają! Niby nic, a taki czarny pasek i dodaje charakteru.
    Ja mam bardzo duży problem z ustaleniem kolorów do mojej szafy.
    Ostatnio poszłam na zakupy zestawowe i wyszłam z 4 rzeczami granatowymi i się dobrze czuję w granacie, ale jednak to nie jest taki szał. Prawdą jest, że większość ubrań teraz pasuje do siebie.
    Lubię lawendowy i świetnie podkreśla moją jasną karnację, ale mam tylko podkoszulkę i zimowy sweter, a jak dodałam marynarkę, to wyglądałam jak ciotka klotka - za dużo koloru. Muszę nauczyć się równowagi :)
    Uważam, że kolor taupe (dla mnie to taki ciemnobeżowy z różową poświatą) jest obłędny i marzę, żeby taki znaleźć w sklepie :D
    A masz swój uniform? Widzę, że lubisz marynarki, czyli może jest to właśnie jeans, podkoszulek i marynarka? :)
    A czerwień też kocham jedynie na ustach i paznokciach, aczkolwiek może jeszcze nie znalazłyśmy tego jedynego w swoim rodzaju kroju i odcienia sukienki? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lawendowy jest piękny! Ubolewam nad tym, że mi nie pasuje :(
      Co do uniformu, to nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale faktycznie w większości sytuacji najlepiej czuje się w zestawie jeansy, t-shirt i marynarka:)
      Co do czerwonej sukienki to mierzyłam już różne kroje i odcienie i zawsze jest to samo. Ten kolor za bardzo rzuca się w oczy i dlatego nie czuje się w nim komfortowo. Wolę coś bardziej stonowanego :)

      Usuń
    2. Ahhh, też wolę raczej się nie rzucać w oczy w nowym towarzystwie albo ogólnie np. w środkach publicznego transportu :D Ale zamówiłam na próbę sukienkę z H&M burgundową. Może będzie akurat.

      Lawendowy jest boski, albo lilac, można bardzo dużo pięknych rzeczy do domu w tym kolorze upolować, co mam zamiar uczynić :D

      Uniformy są fajne, ułatwiają życie :) A taki Ci pasuje :)

      Usuń
  8. Uwielbiam szary kolor. I oczywiście biel. Też nauczyłam się dopiero po pewnym czasie, że niektóre kolory mi nie pasują. Kiedyś ciągle nosiłam czarne rzeczy, teraz ograniczam się jedynie do spodni w tym kolorze, wiem że przy twarzy czerń nie wygląda na mnie dobrze. Tak samo jest także z żółtym ;)
    Bardzo mądry wpis ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama uwielbiam kolory i tez sama nie wiem jaką porą roku jstem. Srebro lubie, ale szary to zdecydowanie nie "mój" kolor. Stosuję zasadę, że doły mogą byc najbardziej zwariowane na świecie, góra spokojna i pasująca do cery. Ostatnio rozlubowałam się z intensywnym rózu, i chyba to jest "moj" kolor. :) Prawda jest taka, że nawet najlepsze stylistki świata nie potrafią mnie przekonać do granatowego, którego nie lubię a ponoć niezwykle mi pasuje. Każda kobieta powinna przejsc przez takie pomyłki, żeby więcej ich nie powtarzać. Ty miałaś żółty, ja zielony...

    OdpowiedzUsuń
  10. analizy są bardzo przydatne, ale w granicach rozsądku. nie chodzi o to, żeby stać się ich więźniem i odbierać sobie kolorystyczne przyjemności;) ja np. nie powinnam nosić bieli i szarości, ale uwielbiam te kolory i po prostu szukam dla siebie odpowiednich, przełamanych odcieni.
    też polecam bloga Marii i jej wpisy o analizach, ona świetnie pokazuje jak to zrobić. większość portali ogromnie spłyca kwestię analiz kolorystycznych i tak np. ja zawsze lądowałam w grupie wiosen (bo blondynka), dla których poleca się jasne, pastelowe barwy, w których ja wyglądam koszmarnie, bo nie jestem "jaśniutka i różowa" tylko zgaszona ;) dzięki Marii dowiedziałam się, że jestem stonowanym latem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To poradź mi kochana, jak dobierasz biały i szary :) !

      Usuń
  11. a, ja też mam swoje bazowe kolory (biel, szarość, granat, jeansowy i khaki) oraz uniformy:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...