czwartek, 10 lipca 2014

W prezencie kupię sobie wolność.


Tak sobie ostatnio myślę, że moje życie jest trochę śmieszne. Śmieszne jak moja korpo w której nigdy nie chciałam pracować. Wielu rzeczy nie chciałam niby robić, a potem ups… jakoś tak wyszło.

Coraz częściej podziwiając horyzont openspejsa zastanawiam się nad tym, co ja tu w ogóle robię? Reaguję śmiechem na nieporadną indoktrynację (Korpo to Twoje życie! Korpo to Twoja żywicielka! Kochaj swoją Korpo) i na ludzi, którzy jej ulegli.

Wyśmiewam korpoproblemy. No bo serio, jakie ma znaczenie to, że cośtamcośtam nie działa? Albo, że zostanę na przerwie pięć minut dłużej (co i tak mi się nie zdarza, więc jednak mają na mnie jakiś wpływ)? Nic. Świat dalej istnieje. Nie skończył się od tego. Śmieszą mnie awarie, plotki, plany, procedury i mitingi.

Widzę ludzi w maszynce. Praca, wypłata, zakupy. I tak miesiąc w miesiąc. Jedyne marzenie to awans i wyższa wypłata. Jak to logicznie uzasadnić?

Pracuję, żeby dostać wypłatę. Wypłatę wydaję na zakupy. Muszę chodzić na zakupy, żeby jakoś odreagować stres w pracy. Borze szumiący i zielony po jaką cholerę tak się męczyć?

Dlatego nie robię nieprzemyślanych zakupów. Z jednej strony wykręcam się od maszynki. Z drugiej zbieram każdą złotówkę.

Kiedys może pójdę na najlepsze zakupy w swoim życiu i za odłożone pieniądze kupię sobie wolność. Nigdy nic nie wiadomo… J


A póki co darzymy się z moją korpo przewrotną sympatią. 

4 komentarze:

  1. Bardzo mądre i przemyślane wpisy, czytam je z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny wpis, sklaniający do głębokich przemyśleń

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...