Z biografią Steve’a Jobsa miałam ten problem, że pojawiła się na bardzo wielu blogowych wish-listach, ale brakowało jej recenzji.
Chociaż
spodziewałam się tego. 700 stron opowieści o człowieku i technologii. To nie to
samo, co kolejny poradnik o jedzeniu i podrywaniu. Mimo tego, kiedy przy pewnej
okazji Połówek zapytał mnie, co chciałabym dostać w ramach prezentu, odpowiedziałam bez
zająknięcia: biografię Jobsa.
Ta
książka okazała się czymś więcej, niż się spodziewałam. Widziałam film, znałam
mniej więcej jego historię, pamiętałam kiedy w internecie pojawiły się zdjęcia
wyniszczonego chorobą człowieka, a potem informacje o śmierci. A jednak ta
biografia niesamowicie mnie wciągnęła.
Czytałam
ją w nietypowy dla mnie sposób. Zazwyczaj pochłaniam książki w kilka godzin.
Czytanie tej było różne. Raz połykałam 100 stron, potem czytałam 5 i musiałam
zrobić przerwę na przemyślenie czegoś, albo wyszukanie dodatkowych faktów w
internecie.
Mogą
powiedzieć, że ta biografia miała w sobie wszystko. Wciągającą historię o
spełnianiu swoich marzeń i smutną opowieść o przegranej walce z chorobą. Było
dużo bezwzględności i chamstwa, ale była też miłość, która przetrwała pomimo
trudnego charakteru, lat i choroby. W trakcie czasami zaczynałam głośno się
śmiać, czasami mówiłam coś w stylu „nooo tak, a więc to dlategoooo… o to
chodziłoooo… a więc tak to byłoooo”, a czasami doświadczałam głębokiego smutku.
W
opowieść o życiu człowieka o skomplikowanej osobowości wpleciono informacje na
temat technologii, komputerów, oprogramowania. Ale to nie przeszkadzało mi –
kompletnemu laikowi. Dużo się dowiedziałam. Do tego doszło trochę wiedzy na
temat biznesu i marketingu.
Apple
nigdy mnie za bardzo nie interesowało. Inni jarali się Macbookami, iPodami i
iPhonami, ja kojarzyłam zaledwie cudowne komputery z obudową z przejrzystego
plastiku, które były dostępne w kolorach tęczy. Z tym, że nawet nie wiedziałam,
że to wynalazek Apple.
Z książki wyłonił się obraz człowieka, który potrafił zrobić awanturę, oszukać najlepszego przyjaciela i zwyzywać kogoś od debili. Ale potrafił też troszczyć się o każdy szczegół swojego produktu, docenić swoją konkurencję, wykazać się najwyższym honorem. Może dlatego pierwszy raz w życiu spojrzałam na to, co stworzył. I wiedząc to wszystko, mogłam bardziej docenić coś, co kiedyś było po prostu komputerem, czy telefonem. Kolejnym gadżetem, a nie dziełem sztuki.
Z książki wyłonił się obraz człowieka, który potrafił zrobić awanturę, oszukać najlepszego przyjaciela i zwyzywać kogoś od debili. Ale potrafił też troszczyć się o każdy szczegół swojego produktu, docenić swoją konkurencję, wykazać się najwyższym honorem. Może dlatego pierwszy raz w życiu spojrzałam na to, co stworzył. I wiedząc to wszystko, mogłam bardziej docenić coś, co kiedyś było po prostu komputerem, czy telefonem. Kolejnym gadżetem, a nie dziełem sztuki.
Od razu powiem, że nie,
nie planuję wykupienia wszystkiego co zrobili w Apple, chociaż iPhone4 został poważnym
konkurentem dla Samsunga Galaxy S3 mini na stanowisko mojego przyszłego
telefonu, które będzie do obsadzenia kiedy zepsuje się wysłużona Xperia. Czyli pewnie za jakiś rok...
A
zatem jeśli masz ochotę na wciągającą opowieść o epoce komputerów, o kreowaniu genialnych
produktów, o zmienianiu świata i o bezkompromisowym człowieku, który brał w tym wszystkim udział
– przeczytaj. Warto.
czytałam : ) faktycznie ma coś w sobie, co wyróżnia ją na tle innych. też miałam chwilowe zastoje, czasami połykałam mnóstwo stron. bardzo ciekawa historia, choć napisana czasami trudnym językiem, na pewno jest warta przeczytania : )
OdpowiedzUsuńZgadzam się, warto po nią sięgnąć :) Zachęciła mnie też do innych biografii :)
UsuńBardzo dobry wpis. Ciekawa jestem tej książki. Biografia nietuzinkowa i opisująca postać która na zawsze wryła się w karty historii. Bardzo chętnie sięgnę po życiorys tego Pana
OdpowiedzUsuń