czwartek, 19 września 2013

Nie marnuję.

Kolejne dni mijają, ale musze przyznać, że w główce coś zostało z Miesiąca Bez Zakupów. Jak do tej pory kupiłam tylko dżinsy (H&M, proste ciemnogranatowe rurki, cena 50zł, więc warto skorzystać), sweterek z ciucholandu (Marks&Spencer za 20zł, wygląda jak nienoszony, w Galerii podobny kosztował stówę) i balsam do ciała (30zł, ale porządny i dosyć wydajny). Zatem wydałam całe 100zł.

Do tuszu wciąż dolewam soli fizjologicznej, w ten sposób przedłużam jego życie od jakiegoś miesiąca. O dziwo tusz dalej działa jak nowy. Polecam ten sposób, szczególnie jeśli trafi się Wam taki, który szybko zasycha. Co nie zmienia faktu, że żywot mojego dobiega powoli końca, czekam jedynie na jakąś sensowną promocję w SuperPharm.

Co do ostatniej ciucholandowej wizyty, to stwierdzam, że już nigdy nie kupię swetra w Galerii. Wszystkie są drogie i raczej kiepskiej jakości. Tymczasem po wejściu do lumeksu odkryłam trzy długie wieszaki pełne swetrów w każdym możliwym fasonie i kolorze. Do tego marki pokroju Rivier Island, H&M, Marks&Spencer. Koszt: maksymalnie 25zł.

Temat rzeczy z drugiej ręki mnie zainteresował nie tylko z puktu widzenia mojego portfela (chociaż to też ważne, że portfel luuubi ciucholandy), ale również z punktu widzenia etycznego. Zamiast płacić jakiemuś gigantowi, kupując rzecz która i tak wytrzyma jeden sezon i trafi na śmietnik, daję drugie życie innej rzeczy. O dwie rzeczy mniej na śmietniku :) Pewnie każdy kojarzy ten mam z parą staruszków i tekstem: „Za naszych czasów jak coś się zepsuło, to się to naprawiało”. Naprawiało zamiast wyrzucić na śmietnik i kupić nowe. Może warto by się do tego stosować i trochę racjonalniej gospodarować zasobami?
Odnośnie zasobów, strasznie spodobał mi się projekt Nie marnuje. Tyle jedzenia się marnuje tylko dlatego, że mamy manię kupowania. Nie chce się do tego przyczyniać. W niewielkim gospodarstwie moim i Połówka najgorzej było z pieczywem i mięsem. Więc znacznie ograniczyliśmy zakupy w tej kwestii-tylko tyle, ile zjemy, ile potrzebujemy.

A na koniec fotki z Ojcowa :) W weekend zamiast na sklepy, wyciągnęłam Połówka do Ojcowa. Zamiast do Zary poszliśmy do muzeum mieszczącego się w komnatach zamku w Pieskowej Skale. Troche intelektualnej rozrywki czasem daje więcej radości niż nowa bluzka…





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...