poniedziałek, 6 lipca 2015

Mój niezbędnik na górskie wypady + trochę ładnych zdjęć






  Kiedyś już wspominałam na blogu, że uradziłam się i do wyjazdu na studia mieszkałam w Zakopanem. Dlatego pewnie niektórym wyda się dziwne, że akurat tam chciałam spędzić kilka pierwszych wakacyjnych dni, skoro miałam 18 lat na poznanie całej okolicy. Nie zmienia to faktu, że to właśnie w Tatrach najlepiej mi się odpoczywa. Nie wiem dlaczego. W końcu teraz na szlakach jest sporo ludzi i można tylko pomarzyć o ciszy. Samo miasto jest dosyć drogie. A po kilku godzinach wędrowania nogi człowiekowi do tyłka wchodzą i kolana też dają popalić. A jednak wystarczy, że tam jestem i cały stres gdzieś ucieka.



Możliwe, że część z Was w tym roku też zechce spędzić kilka dni odkrywając cuda TPNu, dlatego mam dla Was mój mały niezbędnik. Na wstępie zaznaczam, że to niezbędnik dla osób wędrujących po raczej łatwych i bezpiecznych szlakach - na wspinaczce wysokogórskiej się nie znam. Ale jeśli chcesz odwiedzić choćby Dolinę Pięciu Stawów, to przeczytaj, co ja bym zabrała na takie wyjście.










#Dobre buty
Przyznaję, że na większość moich górskich spacerów chodziłam w adidasach. I w tym roku też widziałam masę ludzi w zwykłym sportowym obuwiu. Niby da się, ale dobre buty górskie zapewniają taką stabilizację, ochronę i wygodę, że przestałam widzieć w tym sens. Przecież może być wygodniej, szybciej i bezpieczniej, więc jeśli lubisz spacery po szlakach i lasach to dobre buty są konieczne.

#Odzieżowa cebulka
Na moje ostatnie wyjście założyłam legginsy, na to długie spodnie, tank-top, na to koszulkę z rękawem do łokcia, a w plecaku miałam jeszcze bluzę z kapturem. Pogoda w górach na serio zmienia się w przeciągu chwili. Odczuwalna temperatura nawet szybciej. Raz słońce ci przygrzeje, raz zawieje zimny wiatr. Trzeba być przygotowanym na to, że człowiek będzie chciał zrzucić nieco odzieży, a za chwile czymś się okryć. Warto też mieć przy sobie lekką wodoodporną kurtkę czy choćby foliową pelerynkę - na wypadek gdyby pogoda jednak postanowiła wypiąć się na prognozy mówiące o błękitnym niebie.











#Sportowy stanik
W tym roku na górskie spacerki chodziłam tylko w sportowych stanikach i bardzo to sobie chwalę. Żegnajcie wiecznie spadające lub wrzynające się w ciało ramiączka! Witaj wygodo! A jak jest bardzo ciepło to można paradować tylko w nim i nikt nas nie oskarży o sianie zgorszenia.

#Filtr przeciwsłoneczny. Wysoki.
W górach słońce grzeje mocno, ale temperatura jest niższa, więc łatwo się zapomnieć. Filtr i to wysoki to konieczność. Nie zapominajcie, że warstwa ochronna łatwo się ściera, kiedy się pocimy, przebieramy itp. i trzeba regularnie aplikować nowe warstwy filtra. Ja się trochę zapomniałam... i teraz cierpię.

# Coś na głowę
Kapelusz, chusta, czapka z daszkiem. Chrońmy nasze głowy przed intensywnym słońcem.











#Duuuuużo wody
To chyba jasne.

#Antybakteryjny żel do rąk i chusteczki higieniczne
TOI TOI'e w TPN nie są ani luksusowe, ani higieniczne, ale jeśli będziesz pić całą tą wodę z poprzedniego punktu, to w końcu zaczniesz się za jakimś rozglądać. Nie zawsze jest gdzie potem opłukać ręce, więc żel jest ratunkiem.

#Plastry na odciski
Jeśli planujesz dużo łażenia, to lepiej zaopatrz się zawczasu w ochronne plasterki. Nawet najlepsze buty czasami "obgryzą" człowiekowi stopy.













#Drobniaki
Wejście do TPNu jest płatne (chyba, że masz farta zaliczać się do grupy, która może wejść za darmo). Schroniska też nie należą do najtańszych miejsc, a może akurat będziesz miał ochotę na herbatkę lub ciepły posiłek. Warto mieć ze sobą trochę gotówki.

#Dobry humor i uważność
Nie brakuje ludzi, którzy w górach tylko zaliczają kolejne punkty. Morskie Oko? Jest! Kościeliska? Jest! Czarny Staw? Jest! Po drodze stękają, że niewygodnie, drzewa zasłaniają widok i czy daleko jeszcze? Jeśli nie stać Cie nawet na zatrzymanie się na chwilę i obejrzenie ciekawego kwiatka, posłuchanie ptaka, czy po prostu zjedzenie bułki z z serem i szynką i chwilę śmiechu ze znajomymi, jeśli nie dostrzegasz piękna wokół siebie, to nawet nie wyruszaj w góry. Nie ma po co. Tylko się zmęczysz.

#Żel do zmęczonych nóg
Podziękujesz mi za tą poradę kiedy już wrócisz ze szlaku. Przynosi ulgę i działa dobrze na żyły. Mój ulubieniec to kasztanowy żel Ziaji. Kosztuje niecałe 6zł i łatwo go dostać w aptekach czy nawet w Hebe.











4 komentarze:

  1. zazdroszcze :) ja nie bylam nigdzie od paru lat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat Zakopane to dla mnie powrót do domu :) Co nie zmienia faktu, że polecam jesli będziesz mieć w tym roku okazję do wyjazdu :)

      Usuń
  2. Mam takie same buty :)))

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...