wtorek, 2 czerwca 2015

Wyzwanie ruszyło: M0 D2







Wyzwanie się zaczęło, a do mnie to dalej trochę nie dociera. Serio mam przez pół roku ograniczyć zakupowe zachcianki do minimum? Serio?

Ach no i już wiem, że nie będzie łatwo. Jest drugi dzień, a ja musiałam już odrzucić propozycję wspólnych zakupów z bardzo bliską kumpelą. O dziwo nie skomentowała mojego pomysłu z wyzwaniem. Natomiast ja cały czas się zastanawiam, czy zakupy to jedyna wspólna rozrywka samic homo sapiens? No może oprócz obgadywania innych samic i samców w trakcie konsumpcji nieprzyzwoitych ilości alkoholu. Co mogą robić dwie kobity razem kiedy plotkowanie, oczernianie oraz wizyta w galerii handlowej zostaną zakazane?



A wracając do tematu, to w głowie krystalizują mi się pewne plany na najbliższe pół roku. Zakaz zakazem. Dla mnie samo nie kupowanie bzdurek to za mało. Zanudziłabym się. Co więc planuję:

  • razem z moim cudownym facetem przeszliśmy już na drugi etap treningu Insanity, co powoduje, że na drugie imię obecnie mogę mieć Zakwas. Ale nie ma tego złego, bo mogę nieustannie kontemplować mój spłaszczający się brzuch. Bo teraz wyraźnie widzę, że się spłaszcza. I boczki maleją. Poza tym Insanity mnie wykańcza do tego stopnia, że nie mam siły się martwić i stresować. To nie żadne endorfinki i machanie nóżką, tylko stan mocnego dania sobie w tyłek. Postanowienie jest takie: skończyć Insanity, mała przerwa i zabieramy się za Asylum - czyli trening przygotowany w celu poprawy wyników sportowych. Spodziewam się masakry.
  • Dieta. Ćwiczę sporo, ale jem masakrycznie. Wczoraj zjadłam dwie Milki. Serio. Jestem anonimowym cukroholikiem, już to tutaj wyznałam. Ale wiem, że moje ćwiczenia dałyby o wiele bardziej spektakularny efekt, gdyby nie moja ostatnia faza na słodycze i Grandera Texas z KFC. Tymczasem oko puszczają już do mnie kasze, warzywa, twarogi, jajka i owoce. Wiem, że w końcu będę musiała i ja do nich mrugnąć.
  • praca nad swoim wizerunkiem. Przemyślałam mocno sprawę i wiem, że przez 90% czasu ubieram sie jak szara myszka/brzydka kumpela/stażystka od parzenia kawy. Problem o tyle, że od dawna nie czuje się brzydka i szara, a moja garderoba wysyła światu błędną wiadomość. Czeka mnie więc ostra praca z tym, co już mam. Bo przecież nie mogę niczego nowego kupić. Póki co chłonę wiedzę. Będę się nię także dzielić na #KARIEROWNI.
  • No właśnie - #KARIEROWNIA. To projekt, który chcę rozwinąć. W tym celu czekają mnie negocjacje z pewną wspaniałą osobą, którą chcę namówić do współpracy. Bo ten blog jest dla mnie czymś więcej. Po prostu. Mam co do niego spory plan i mam nadzieję, że uda się wyskoczyć z powijaków i zrobić z tego COŚ.
  • Nauka i rozwój. Mija drugi dzień wyzwania, a ja dokończyłam jedną książkę i przeczytałam drugą. Chce się przez te pół roku czegoś nauczyć. Może grać w szachy? Nagrywać Podcasty? Malować na płótnie? Jest sporo opcji.


Zatem postaram się Was nie zanudzić przez te pół roku. Pojawi się pewnie kilka krótszych wyzwań tygodniowych. Pojawią się rezultaty moich szafowych zawirowań. Pojawi się mam nadzieję recenzja programu Insanity i moich spektakularnych wyników (ten optymizm!). Trzymajcie kciuki :)




8 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki za wszystkie projekty i pomysły! Zapowiada się trudne wyzwanie, ale jestem przekonana (po lekturze Twoich wcześniejszych wpisów), ze dasz sobie radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję, głupio by mi było ponieść porażkę ;)

      Usuń
  2. Trzymam kciuki!!! Determinacja i dyscyplina !! co do Insanity to jedziesz bejb, bejb, ten program wykańcza, ale na koniec będziesz chciała wycałować Shaun'a T za te cuda niewidy na Twoim ciele :) wiem ukończyłam i przepięknie mnie ten program powycinał, teraz po drugiej ciązy miksuję go z bieganiem i jest zacnie, jest hardcore, ale to się opłaca!! :) no i ba człowiek się uzależnia pozytywnie od takiej aktywności, gdzie pot kapie z tyłka :) you go girl !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, jest uzależnienie :) Chociaż akurat dzisiaj mam problem z podniesieniem rąk ponad głowę, a tu zaraz trzeba będzie robić jakieś kolejne "Max interval suicide killer insane cardio" - bo tak nazywam te treningi :P Ale dla efektu warto się napocić :)

      Usuń
  3. Hej, piszę, bo muszę Ci bardzo podziękować! Zainspirowałaś mnie i również zaczęłam swoje półroczne wyzwanie :) U mnie to wynika głównie z tego, że mam sporo ładnych ubrań, ale jest ich tak sporo, że ciężko mi je wszystkie nosić, a cały czas kupuję nowe. Przez to pół roku mam nadzieję trochę ostudzić mój zakupowo-lumpkesowy szał i trochę uszczuplić moje zbiory poprzez znoszenie przynajmniej kilku ubrań. Pozdrawiam :)
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że również dołączyłaś! :) Trzymam kciuki :)

      Usuń
  4. Wow niezła gama postanowień! Życzę wytrwałości, bo widać, że jesteś mega nakręcona i oby tak zostało. Ja jak ćwiczę danego dnia, to mega szkoda jest mi zjeść coś słodkiego, bo mi się wydaje, że nie potrzebnie się ruszałam. Ale z drugiej strony jak się nie ruszam, to jem, bo mi nie szkoda.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety czy się ruszam, czy nie - słodkie musi być :( Staram się z tym walczyć, ale jednak czekolada wygrywa, więc póki co dbam o to, żeby reszta jedzenia była zdrowsza i żeby się ruszać.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...