poniedziałek, 8 czerwca 2015
Ograniczenie zakupów nie jest glamour
To same początki, a ja już mam za sobą pierwszy kryzys. Może to z powodu tego weekendu - odwiedziła mnie dawno niewidziana kumpela i przez to ilość czasu spędzanego w galerii drastycznie wzrosła. A galeria to pokusy. No i nie tylko to. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, czym tak naprawdę są zakupy?
Zakupy są fajne. Zakupy są sexy i glamour. Zakupy to pewnien styl życia. Łatwy, wesoły i kolorowy. Nie kupujesz? To spadaj szaraku!
Kiedy tak sobie ostatnio pomyślałam? W H&M, kiedy kumpela wybierała bluzkę, a żeby nie zgnić tam z nudów postanowiłam jej pomóc w poszukiwaniach. I znalazłam boską przewiewną koszulę bez rękawów, która w moich myślach już stworzyła idealny zestaw z jasnymi jeansami i czarnymi szpilkami. I wtedy ta myśl - ja przecież NIE MOGĘ tego kupić.
Stanie przy kasie, kiedy Twoja kumpela obkupiła się w ciuchy, a Ty nie możesz jest jak powrót do czasów dzieciństwa. Jest dzień Świętego Mikołaja i orientujesz się, że wszyscy dostali ładniejsze prezenty od Ciebie. Nie wiem dlaczego tak jest, ale jest. Chciałoby się nie być gorszą. Chciałoby się usiąść w kawiarni i oglądać nawzajem swoje łupy. Ale się nie usiądzie i nie poogląda.
Nie spodziewałam się takiego poczucia niższości z powodu jednej głupiej bluzki, która pewnie szybko by mi się znudziła. Już nie mówiąc o wyrzutach sumienia po zawaleniu wyzwania już na samym początku.
Przynajmniej dowiedziałam się czegoś o sobie. A że nie będzie tak łatwo, wesoło i kolorowo to wiedziałam zanim to wyzwanie się zaczęło. I jestem dumna, że się nie złamałam. Kolejnym razem powinno być łatwiej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podziwiam Cię, że się nie złamałaś. Tak trzymać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie już tylko łatwiej :)
UsuńTrzymam kciuki :) Na pewno wytrwasz :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJejku, nie każde wyjście do galerii musi kończyć się zakupami :-) Ostatnio byłam z dwoma znajomymi w "świątyni zakupów" i nic sobie nie kupiłam. Dziewczyny coś tam wybrały, ja im doradzałam w przymierzalni, a kiedy czekały w kolejce do kasy, stałam z boku i przyglądałam się ludziom w kolejce. W źyciu nie przyszłoby mi do głowy, żeby z tego powodu czuć się gorszą. Przepraszam, ale tak mnie to "ruszyło", źe musiałam skomentować. A może ja funkcjonuję w innym świecie ? Hmm... Trzymam kciuki za powodzenie w realizacji wyzwania, tylko wydaje mi się, że największe trudności spotkasz we własnej głowie ;-)
OdpowiedzUsuńChyba w praktycznie każdej kwestii blokada siedzi nam w głowie i to z nią trzeba będzie wygrać :)
Usuńczytam, śledzę :) ograniczenia sobie takiego nie narzuciłam, bo najbardziej się chce jak nie można ;-) a może idź na zakupy do własnej szafy albo weź udział w wymianie ciuchów może? ;-)
OdpowiedzUsuńNa zakupy do własnej szafy chodzę regularnie :) Co do wymiany to nie, nie potrzebuję nowych ciuchów - to tylko sklepowe sztuczki marketingowe czasem mają na mnie za duży wpływ, ale staram się uświadamiać to sobie i walczyć.
UsuńPowiem Ci z własnego doświadczenia, że po pewnym czasie się uodpornisz i nawet wizyty w galeriach z koleżankami zakupoholiczkami nie będą Cię ruszać. Dla mnie bardziej glamour jest umiejętność odmówienia zakupu niż rzucenie się na wieszak z przecenami. Ludzie to podziwiają i szanują. Wszystko jest do wypracowania :)
OdpowiedzUsuń