poniedziałek, 7 września 2015

3 miesiące bez kupowania!



Ej, szczerze mówiąc ja nie wiem kiedy zleciały trzy miesiące. Wczoraj stałam w Empiku z książką w ręku i szczerze mówiąc zastanawiałam się, czy nie przerwać wyzwania. Tak, bardzo bardzo chciałam ją kupić. A potem policzyłam sobie miesiące (tak, normalnie wyższa matematyka :P) i dotarło do mnie, że już połowa za mną. Nie przerywam, szkoda by było zmarnować cały ten czas. Szczególnie, że póki co nie jest jakoś źle.

Jedynym ciuchowym zakupem są eleganckie spodnie. Sierpień i lipiec były iście niszczycielskie dla moich ubrań. Zdewastowałam jedne ukochane dżinsy, a potem jeszcze schudłam 4 kg i drugie zrobiły się za bardzo workowate. Zostałam z jedna parą dżinsów granatowych i jedną czarnych. Co w sumie wystarczy na zwykłe warunki, ale jakoś uświadomiłam sobie, że nie mam żadnych eleganckich portek. A nóż widelec będzie trzeba iść na rozmowę o pracę, albo założę własną działalność i trzeba się będzie ponetworkingować? I co wtedy?

Dlatego skusiłam się na zgrabne materiałowe spodnie w kant. I zgodnie z poprzednim postem wróciłam do szpilek. Nie było tak źle, do wszystkiego można się przyzwyczaić. Tylko schodzenie po schodach mnie denerwuje, bo jednak byłam przyzwyczajona do zbiegania, a teraz muszę kroczyć. Ale ludzie widzą zmianę i nawet komplementują.

Jeśli chodzi o kosmetyki, to kusił mnie zakup eyelinera, ale opamiętałam się. Najpierw zużyję ten od Bobbi Brown, a potem będę sprawdzać, czy może istnieje jakiś tańszy zamiennik. Uległam za to promocji na zestaw do wybielania zębów (z 40zł na 17!) i nie żałuję. Natura nie dała mi ślicznych białych ząbków, a ostatnie spożycie kawy w hektolitrach jeszcze pogorszyło sprawę. Po 3 dniach kuracji są odrobinę bielsze, a ja czuje się lepiej.

W kwestii książek i czasopism jestem najmocniej kuszona, ale stawiam twardy opór. Bo widzicie, ja uwielbiam słowo pisane. Czytam książki, blogi, gazety. To jest taki relaks po mojemu. I dziwnie mi z tym, że nie mogę sobie kupić gazetki z treningiem dla marines albo książki o kobiecej przedsiębiorczości. Mimo wszystko od 3 miesięcy tylko pożyczam, a nie kupuję. I dało radę! Ale kolejne 3 miesiące będą już gorsze, bo biblioteczki znajomych mam już przerobione. Chyba pora wreszcie zapisać się do biblioteki...

Graficznie moje potrzeby wyglądają jak wykresy funkcji sinus/cosinus. Albo chce kupić wszystko, albo mam wrażenie, że nic mi już nie jest potrzebne i posiadam aż za dużo. Kolejne 3 miesiące mogą być ciężkie - zawsze gorzej znoszę jesień, brak słońca i zimno. I chce to sobie odbijać zakupami. Więc trzeba będzie zebrać masę silnej woli, żeby dokończyć eksperyment :)

2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...