czwartek, 14 sierpnia 2014

Ratunku! Nie umiem sie dobrze ubrać!


„Ubieraj się odpowiednio do stanowiska, które chcesz zajmować w przyszłości, a nie do tego które obecnie zajmujesz”

Nie wiem, kto to powiedział, ale miał cholerną rację.

Brak możliwości kupienia sobie jakiegoś ciucha w tym miesiącu powoduje, że… więcej zastanawiam się nad tym co sobie kupię w przyszłym. To brzmi idiotycznie, wiem. Ale z tego zastanawiania się nad głupotami, przerzucania ciuchów w szafie, pozbywania się tych zbędnych i patrzenia częściej w lustro urodził się bardzo poważny wniosek. Bardzo, bardzo poważny!

Jak ja kurde wyglądam?!

Pracuję w międzynarodwej korpo i ok, nienawidzę tej pracy nawet bardzo, ale pomińmy to. Pracuję w znanej firmie. Jakiś tam prestiż jest, nawet jeśli to tylko pozory. Co więcej marzę o własnej firmie, o byciu własnym szefem. Powinnam dbać o swój wygląd, o bycie odbieraną jako profesjonalist(k)a. A jak ja wyglądam?

Jakby zabrać potencjalnemu rekruterowi możliwość zajrzenia w moje cv to nawet do robienia frytek w makdonaldzie by mnie nie zatrudnili. Serio. Kiedyś wierzyłam w swój dobry gust, ale teraz to nie posądziłabym siebie o posiadanie odrobiny jakiegokolwiek gustu. Ok, wiem co mi się podoba na fotkach w necie. Ale net to net. To tylko piksele. A w życiu?

A w życiu przegrałam z praktycznością. Z płaskimi butami, z „nie chce mi się układać włosów, więc zrobię warkocz/koka/kucyka”, z „nie dam rady codziennie nosić soczewek, więc nie noszę ich wcale”. Spódnice są przecież niewygodne, nie mówiąc już o sukienkach. Szminka w pracy? Komu by się chciało co chwila poprawiać makijaż? Biżuteria? Zbędny dodatek! A obcasy to zło i szatan. Nie umiem się ubrać ładnie, po prostu. No nie umiem.

Ha, ha, ha!


Ten brak spójności mnie dobija. Bo w środku czuje się jak całkiem fajna i ogarnięta młoda kobitka. A potem patrzę w lustro i… hej!... kto mi podmienił odbicie z Sierotką Marysią?! Albo z Ciotką-Klotką? Dramat.

Byłam u fryzjera, więc jest ciut lepiej. Cieszę się, że zakaz robienia zakupów w sierpniu powoduje, że mam trochę więcej gotówki do dyspozycji we wrześniu. Eleganckie czarne spodnie, jasna koszula i szpilki nude to konieczność. Tak samo jak zmuszenie się, żeby w tych szpilach chodzić, układać włosy i używać szminki.

I nie mówicie mi, że wygląd to pierdoła i ważniejsze co masz w głowie. Wizerunku też nie można zaniedbać. A akurat o zawartość mojej czaszki aż tak bardzo nie drżę - dam radę z tym co mam. W kwestii wyglądu jest za to obraz nędzy i rozpaczy i coś z tym trzeba zrobić.


Polecacie jakieś patenty na to, żeby Kopciuszka zamienić w coś bardziej zbliżonego do business look?

4 komentarze:

  1. A Kopciuszek da radę w stylu business look tak z dnia na dzień?
    Może małymi kroczkami.... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem najważniejsze to zacząć właśnie od głowy. Zmiana sposobu myślenia o ubiorze i wyglądzie ciągnie za sobą odpowiednie zakupy. Podoba mi się ten cytat na początku - nigdy nie postrzegałam w ten sposób tego jak się ubieram. Przyznam, że często rezygnuję z założenia czegoś elegantszego, bo zdaje mi się, że mi nie wypada (bardzo głupie, wiem). W ten sposób mam w szafie sukienki, których nie zakładam, bo to zbyt poważne, raczej nie na mój wiek, stanowisko...

    Ech, właśnie znów jestem w stanie bezrobotnej depresji. Powraca uczucie, że jest się głupim jak but, a bezczynność przytłacza. Co ciekawe w mieście wcale nie tak łatwo znaleźć pracę...

    Dziś jest niedziela, ale w poniedziałek po raz kolejny wyruszam na poszukiwanie pracy z teczką wypchaną swoimi cv.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytat też mnie zaskoczył. Po przemyśleniu sprawy stwierdziłam, że coś w tym jest. Filozofia "fake it till you make it" często się sprawdza.
      Też mam w szafie troche fajnych rzeczy, których nie noszę na co dzień, bo niewygodnie, bo to i bo tamto. Trzeba będzie się przemóc najwyraźniej. Wizerunek jest ważny, a sama chyba bym nie zatrudniła osoby wyglądającej jak ja ;)

      Co do bezrobocia to najlepiej poświęcić ten czas na jakieś użyteczne rzeczy. Żałuję, że tyle czasu zmarnowałam na martwienie się. Mogłam rysować, uczyć się języków, czytać mądre rzeczy, ale wolałam się zamartwiać czy znajdę pracę. Praca się znalazła w końcu, za to czasu na wartościowe rzeczy jest mniej. A ja trzymam kciuki, żebyś znalazła pracę marzeń! :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...