sobota, 12 kwietnia 2014

Byłam klasową ofiarą losu i cieszę się z tego!


Tak, wiem. Ten tytuł brzmi głupio. Bo jak można się cieszyć z czegoś takiego?

Kto doświadczył bycia szkolnym kozłem ofiarnym, ten wie o czym mówię. Setki nieprzyjemnych wspomnień, nieprzespanych nocy, skopane poczucie własnej wartości, przejmująca samotność i dużo, dużo innych „efektów ubocznych”. Są ludzie, którzy po czymś takim już nigdy się nie podniosą. Ale są też tacy, którzy wyjdą z tego silniejsi.

Muszę Wam powiedzieć, że kiedyś nie lubiłam się z tego zwierzać. Myślałam, że jak komuś o tym opowiem, to wyjdę na słabeusza i jeszcze bardziej podkreślę fakt bycia ofiarą. To jak z tym poczuciem bycia „lewą”, o którym pisałam tutaj. Ale teraz mogę mówić o tym z uśmiechem. Wstydzić to się mogą moi dawni klasowi koledzy. Nie odbierajcie też tego posta jako żalenie się. Pisze go z uśmiechem na ustach. A piszę dlatego, że jest wiele osób, którzy mają ten sam problem. I widzę, jak ludzie, którzy nigdy nie przeszli przez takie piekło, dają im beznadziejne rady.

Już pierwszego dnia gimnazjum wiedziałam, że czekają mnie ciężkie lata. Taka mi się trafiła klasa ze zgraną drużyną doborowych idiotów. Znienawidzili mnie w ciągu miesiąca, a docinki, opluwanie, wyzwiska i głupie żarty były na porządku dziennym. Pewna koleżanka lubiła przyklejać na plecy pomalowane czerwonym pisakiem podpaski dziewczynom, których nie znosiła. Dziwnym trafem byłam jednym z jej celów. Wkładanie noszonych męskich szortów do plecaka też się trafiło. Do tego sporo upokarzania przed nauczycielami i innymi uczniami. Po prostu każdego dnia wystawiali mnie na porcje swojej nienawiści.

Wracając do domu często szłam samym krawężnikiem, tuż obok ruchliwej ulicy. Pamiętam tą myśl, że wystarczyłby jeden krok w prawo i cały ten koszmar się skończy. A jednocześnie już wiedziałam, że wystarczy przetrzymać te paskudne trzy lata. 
Wiedziałam, że pewnego dnia będę szczęśliwa, że koszmar się skończy. Ich chamstwo zaczęło mnie motywować. Chciałam im pokazać. Chciałam odnieść sukces i zrobić im na złość. Nie byłabym tu gdzie jestem, gdyby nie to, co mi zafundowali. Nie planowałabym iść jeszcze dalej.
Poza tym nauczyli mnie odporności. Już się nie przejmuje tym, czy ktoś mnie lubi, czy nie. Czy mnie obgaduje, czy wyśmiewa. Byłam sama przeciw 30 osobom. Potrafię robić swoje.

Wyprowadziłam się do innego miasta, znalazłam super faceta, całkiem nieźle płatną pracę. Mam przed sobą fajne perspektywy. Moje koleżanki to w większości już matki, czasem mężatki. Mieszkają w tym samym miejscu. I z tego co sie orientuje ich główną aspiracja jest praca w sklepie z ciuchami. Może skończyłabym jak one, gdyby mnie wtedy nie odtrącili?

Niestety nie napiszę, że zmiana w człowieka z normalnym poczuciem własnej wartości była prosta i szybka. Zajęło mi to jakieś 8 lat, w trakcie których zrobiłam całą masę głupot. Głupoty wynikały głównie z tego, że dalej czułam się ofiarą. Dopiero po jakimś czasie mi przeszło. Pomogło przełamywanie własnych barier i strachów. Powoli dostrzegałam paradoks: głupi, chamscy i brzydcy ludzie wmówili mi, że to ja jestem głupia i brzydka. Przejrzałam na oczy.

Jesteś klasową ofiarą losu?
·         Nie podlizuj się tym, którzy Cię obrażają. Nie dawaj ściągać tylko po to, żeby Cię polubili. Nie rób za nich zadań domowych. Bardziej Cię potem wyśmieją. Niech zbierają tyle jedynek ile się da. Jak będą kiblować, to przynajmniej pozbędziesz się ich z klasy.
·         Nie zmieniaj się dla nich. I nie upodabniaj się do nich. Na serio nie warto.
·      Popatrz na nich obiektywnie. Czy są tacy fajni, mądrzy i piękni? Raczej tylko starają się wmówić otoczeniu, że są lepsi. Tak naprawdę to zera. Więc nie bierz na poważnie tego, co mówią. Nie pozwól, żeby ludzie z kompleksami zniszczyli twoje poczucie własnej wartości.
·         Zaciśnij zęby i wytrwaj. Czas szybko płynie, a karma to suka. Kiedyś los może się odwrócić i kiedy ty będziesz na szczycie, oni będą na dnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...