niedziela, 26 stycznia 2014

Tanie Odchudzanie c.d. + rysunek nr 3


Akcja "Tanie odchudzanie" nieco przycichła ostatnimi czasy. Winę zwalam na świąteczny grudzień, kiedy mój żołądek co chwilę raczony był jakimś przysmakiem. Niestety nie wpadłam jeszcze na to, jak odmawiać rodzinie i znajomym trzeciej dokładki, piątego kawałka ciasta i nie pamiętam już którego drinka. Taką jakąś mamy kulturę gościnności, gdzie NIE rozumiane jest jako zakamuflowane, nieco wstydliwe TAAK.

Najważniejsze, że w różowej sukience się dopięłam. Do wyglądu Aniołka VS miałam daleko, a po wchłonięciu kolejnej porcji ciasta siostrzeniec Połówka zapytał w którym miesiącu ciąży jestem (złośliwiec!), ale ogółem jest dobrze.
Zaczynam mieścić się w moje stare ciuchy. Dzięki czemu praktycznie nie potrzebuję kupować nowych. Niezwykła oszczędność :D
Niestety wymiary trochę mi się pogorszyły i póki co za bardzo nie mogę z tym walczyć. W trakcie zeszłego weekendu nadwyrężyłam kolano. Jestem w stanie chodzić, ale już z robieniem przysiadów i innych ćwiczeń wolę nie ryzykować. Za to staram się trochę nadrabiać dietą.

JAK JEM?

   Około 4 razy dziennie.

   Wtedy, kiedy jestem głodna.

  W pracy zaczęłam dzielić obiad na dwie porcje (co pozwala uniknąć ataku poobiedniej senności).

   Prosto (kurczak + kasza + warzywka, owsianka, owocowy koktajl), raczej odrzucam wszystko, czego skłąd brzmi jak tablica Mendelejewa.

   Bez syropu glukozowo-fuktozowego (ogółem to syf, który wciskają teraz do większości jedzenia, a który może nas podtuczyć o wiele bardziej niż zwykły cukier).

   Czekolada z 78% masy kakaowej + suszone morele (niesiarkowane, do zdobycia choćby w Rossmanie) to moje ulubione "zdrowe" słodycze.

   Piję sporo wody, wody z cytryną i zielonej herbaty.

   Często pijam koktajle owocowe z pietruszką, lub burakiem (świetne na odporność, po raz pierwszy jest zima, a ja nie leżę z gorączką!)

Do tego dochodzi prysznic z mydełkiem z borowiną i masaż przy użyciu nawilżającego musu do ciała. I chociaż wymiary zatrzymały się w miejscu, to podczas ostatniej wizyty na basenie popatrzyłam w lustro z zadowoleniem. Cellulit znikł, brzuch jakiś bardziej płaski, figura ogółem smuklejsza. Bez rujnowania się na balasamy wyszczuplające, bez glodzenia się. I sporo oszczędzam na słodyczach i na piwie (w ulubionym odkryłam wspomniany syrop g-f :/). Do lata cały nadprogramowy balast pewnie zniknie i to bez wielkuch męczarni.



A jak tam Wasza noworoczna dieta? 

A jeśli chodzi o kolejny rysunek z cyklu 50 Tygodni, to tym razem padło na znienawidzone przeze mnie rysowanie włosów. Kiedyś w końcu trzeba poćwiczyć technikę, szczególnie że do ideału sporo jeszcze brakuje...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...