poniedziałek, 9 lutego 2015

WYZWANIE: Tydzień w najlepszych ciuchach



PISANE W NIEDZIELĘ:

Dużo piszę o tym, żeby pozbyć się dziurawych dresowych gaci i innych paskudztw ze swojego życia i korzystać z tego co najlepsze. Ale szczerze – siedzenie w domu powoduje, że różnie z tym u mnie bywa. 

Owszem czasem popijam wodę z cytryna z kieliszka (jakie to fancy), albo spryskuje się perfumami. Ba, czasem uda mi się pomalować paznokcie. U stóp. Przez cały 2014 nie miałam siły ani czasu na malowanie paznokci u stóp!

Tyle, że spójrzmy prawdzie w oczy, a prawda jest nieładna. Rozregulował mi się zegar biologiczny, co oznacza że bardzo późno w nocy ja wciąż leżę i gapie się w sufit. Za to zwlekam się z łózka najwcześniej o 9:30. A miałam ambitny plan wstawania razem z Ukochanym mym i jedzenia wspólnych śniadań. Niestety kończy się na ignorowaniu jego porannego budzika.

Potem najczęściej zakładam coś wygodnego. Na szczęście ilość rzeczy „po domu” mocno zmalała i zazwyczaj kończy się na sportowych leginsach i bluzce. Układanie włosów? Makijaż? W sumie na co mi to, potem trzeba zmywać. Szpilki? Wygodniej mi boso. Muszę wyjść z domu? Dżinsy, płaskie buty i sportowa kurtka. Muszę wyjść do ludzi? No dopiero tutaj zaczyna się strojenie.

Toteż wprowadzam eksperymentalny tydzień. Wstaję o 7 i od razu ubieram się, maluję i czeszę. Ubieram się w najlepsze ciuchy i zakładam szpilki. Tak, siedząc w domu.

Wyjątkiem niech będą 3 dni w których zamierzam ćwiczyć. Wtedy planuję wstać, zjeść śniadanie i przebrać się w strój do ćwiczeń. Najpóźniej o 10 prysznic, malowanie i ubieranie.


Liczę, że publiczne zobowiązanie się zmobilizuje moje leniwe cztery litery, którymi rządzi prokrastynacja. Pora na mentalne ruszenie się! W końcu powoli dryfujemy w kierunku wiosny :)


Pyszne poniedziałkowe latte z cynamonem, czekoladą i cukrowymi płatkami śniegu, bardzo zbliżonymi do tych, które aktualnie tonami spadają z nieba.

PISANE W PONIEDZIAŁEK:

Z małą obsuwą, ale jestem. Jest przed 11, kiedy to piszę i jestem już poćwiczona, umyta, ubrana i umalowana. I z mokrymi włosami, ale mniejsza z tym.

Zerwanie się 7 z łóżka nie wypaliło, ale o 7:10 zaczęłam proces rozklejania powiek. Tylko tak miły było pod kołderką. Ale jakoś się zwlekłam. Na dzisiaj wybrałam niebieską koszulę Benetton, którą już kiedyś pokazywałam, dżinsy i najwyższe szpilki znalezione na półce z butami. 

Pełne sprawozdanie z informacją, czy od wtorku po prostu nie wróciłam do rytuału spania ile się da pewnie w niedzielę. Nie omieszkam również sprawdzić, czy wpłynie to w jakikolwiek sposób na moją produktywność :)


Edit: Wszystkim narzekającym na poniedziałek polecam przeczytać ten tekst z bloga Przecudnie. Gwarantuję, że po przetrawieniu go zamiast stękać docenisz smak pysznej poniedziałkowej kawy, widok padającego śniegu, a nawet babcie w autobusie.

11 komentarzy:

  1. Dziękuję za polecenie mojego tekstu.... a przy okazji trafiłam na świetnego (Twojego!) bloga! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) A tekst jest tak dobry i zmuszający do refleksji, że nie mogłam nie polecić :)

      Usuń
  2. och znam to:) 'e, co się będę malować, nikt mnie nie widzi'. myślę, że wpadłaś na ciekawy i dobry pomysł na zmotywanie sie:) ja staram się na każdy dzień zaplanować coś do załatwienia, jakieś sprawunki. to mnie wyciąga z domu i motywuje do działania. od dużych rzeczy (odkładanych od dawna), do małych jak np. pójście do biblioteki czy poszukanie dobrego sklepu ze zdrową żywnością;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w planie jeszcze wyzwanie polegające na codziennym wychodzeniu gdzieś, bo jednak zdarza mi się zalegać przed kompem :) Wyjście do ludzi to dobra rzecz :)

      Usuń
  3. W zasadzie dobry pomysł. Sama gdy pracuję w domu i siedzę w dresie to spada moja produktywność. Biorę przykład z Ciebie! Koniec z noszeniem byle czego po domu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że dresy, chociaż takie wygodne i milutkie, rozleniwiają :D Szpilki i koszula trzymają biednego człeka bardziej w ryzach :)

      Usuń
    2. tylko te szpilki mnie przerażają. Koszula spokojnie, lubię je nosić, ale szpilki w domu? Trochę szkoda mi kręgosłupa ;p

      Usuń
    3. To mnie właśnie w domu najmniej przerażają - podłogi są takie równe, odległości do przejścia niewielkie, a i tak w większości się siedzi :) Nie to co walka z kilometrami dziurawych chodników :)

      Usuń
  4. Motywację do tego wyzwania rozumiem, tyle że w domu najwygodniej w dresach, albo przynajmniej w wygodnych ciuchach... Inaczej to prawdziwa męka, chyba, że tego dnia nie musiałabym się dosłownie niczym (żadnymi pracami) w domu zajmować. Chociaż i wypoczywanie łatwiej przychodzi w luźnych ubraniach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwygodniej, to fakt :) Tak wygodnie, że nie chce mi się ruszać z łóżka :) Poza tym posprzątać można z samego rana, a te lżejsze rzeczy jak mycie naczyń to spokojnie da się zrobić na szpilkach :)

      Usuń
    2. Zatem powodzenia w wyzwaniu :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...