Podświadomość podobno nie rozróżnia słowa "nie". Tak jakby w ogóle nie istniało, więc to trochę niebezpiecznie pisać o tym, że czegoś NIE zrobię. Aczkolwiek w przypadku kilku poniższych przykładów nawet moja podświadomość wie, że nie znaczy nie i tyle. Zresztą jeśli tak nie do końca wiesz czego chcesz, to warto zastanowić się nad tym czego bardzo nie chcesz. Jest to jakiś sposób na poprawienie swojego życia, bo jednak bardzo wielu ludzi robi dokładnie to, czego robić nie chce. A ja nie zamierzam być jednym z nich.
Nie wrócę na słuchawki
Jest coś kuszącego w ogłoszeniach o pracę,
gdzie spełniasz praktycznie wszystkie wymagania. Masz to doświadczenie,
zdolności, a i nowa praca nie byłaby czymś zupełnie nowym, obcym. W skrócie w
ten właśnie sposób ponad rok temu wylądowałam w mojej korpo. Ale nie popełnię
więcej tego błędu. Nie ważne, czy to klient indywidualny, biznesowy, czy
arabski szejk – mam dosyć wysłuchiwania ludzkich narzekań, stękań i wynurzeń. No
i mam serdecznie dość klientów, którzy nie płacą faktur, a potem wyżywają się
na konsultancie. Mendy jedne. Ta praca zabierała mi wiarę w społeczeństwo i
jego IQ. A jednak lubię lubić ludzi, a nie hejtować ich. Tak więc nie będzie
powrotu do branży. Never, ever, ever!!! Wolę zginąć z głodu i nędzy.
Nie zrezygnuję z wakacji
Poważny błąd 2014 podyktowany moją głupią
chytrością i chęcią oszczędzania kasy. Może od początku przeczuwałam szybkie
zwolnienie się. Ale wiecie co Wam powiem: pieniądze nie cieszą. A wspomnienia
tak. Brakuje mi z zeszłego roku wspomnień idealnie błękitnej wody i plaży,
palm, zwiedzania starożytnych ruin i popijania drinka z palemką. W tym roku nie
zamierzam pozbawiać się radości z życia. Bo to nie o to chodzi, żeby każdy
dzień był podobny do następnego i żeby pół życie spędzać w robocie.
Nie wezmę kredytu hipotecznego
Pewnie nie wiecie, jak ważne kiedyś dla mnie
było własne mieszkanie. Powiem Wam tak: nigdy nie miałam własnego pokoju. Od zawsze
mieszkam z kimś. Więc myśl o własnej przestrzeni łazi ze mną chyba już od
czasów podstawówki. Własne mieszkanie dla mnie było czymś niemal mitycznym,
spełnieniem marzeń i snów. A ponieważ nie jestem żadną dziedziczką, to aby
spełnić swoje marzenie zainteresowałam się tematem kredytów hipotecznych.
Przyjęłam na klatę konieczność oddania bankowi haraczu, który przyprawia o
zawał serca. Przyjęłam myśl o 30 latach zniewolenia. A potem poznałam ludzi,
którzy tak właśnie „spełnili swoje marzenie o własnym M”. Przytłoczeni,
przykuci do miejsca i do pracy, z grymasem na twarzy kiedy pada słowo na R. „Nie
pojadę w podróż Karola, przecież mam RATĘ. Nie rzucę tej znienawidzonej roboty,
w końcu KREDYT sam się nie spłaci”. Wtedy zrozumiałam, że parę metrów podłogi i
kilka ścian nie jest tego warte. Zresztą odmawiając przyjęcia umowy na czas
nieoznaczony aktualnie skreśliłam swoją szansę na 30 lat niewoli.
Nie będę narzekać
Jeszcze do końca nie wiem, co ze mną będzie.
Dobrze byłoby coś wymyślić w przeciągu najbliższych 3 miesięcy. Ale nie
zamierzam stękać. Wierzę, że przy odrobinie pracy i otwartości jakieś
rozwiązania się pojawią. W końcu to ja decyduję, jak ma wyglądać moje życie. Ty
tak samo decydujesz o swoim. Dotarło to do mnie podczas jakiegoś parszywego
dnia w pracy, kiedy pytałam sama siebie co ja robię w tym dziwnym miejscu. Odpowiedź
jest prosta: jestem tu bo najwyraźniej tego chcę. Gdybym to olała, to przecież
nikt by mnie nie rozstrzelał, więc to moja decyzja. Więc jeśli stosujesz
argument „jestem tu gdzie jestem, bo muszę” to lepiej to przemyśl. I nie
narzekaj, działaj.
Nie będę chować się w tłumie
Trzymanie się przeciętności jest takie bezpieczne.
Właściwie unikasz zbędnych kłótni, tłumaczenia się, większość jest z Ciebie
zadowolona. Tylko nigdy nie jesteś zapamiętany, nic Cię nigdy nie wyróżnia.
Jestem debilem w tej kwestii, istnym debilem. Potrafiłam nie malować ust
czerwoną szminką, bo kolega z pracy, którego i tak nie znosiłam, stwierdził, że
czerwone usta to ohydny wabik seksualny. Podrzucałam swoje pomysły bardziej
pewnym siebie osobom, tak bardzo bałam się, że nikomu się nie spodobają. A
potem oni zbierali pochwały. Przytakiwałam, żeby tylko z nikim się nie
pokłócić. I zastanawiałam się, dlaczego Ci kłótliwi koniec końców wychodzą na
tym lepiej. Byłam nijaka na własne życzenie. I mam tego autentycznie dosyć. Nie
można przez całe życie starać się być taką papką pozbawioną smaku. Przełomem
było pokazanie moich rysunków ludziom z otoczenia i decyzja o zwolnieniu się.
Hej, jednak mam te jaja! Hej, jednak człowiek nie umiera, kiedy ktoś inny go skrytykuje!
Pora, aby pokazać swoją twarz, zamiast tchórzliwie chować się za plecami
innych.
Tak bardzo dotarło do mnie ostatnio, że nie ma czasu. No nie ma! Nie masz czasu na kompleksy, na tchórzostwo, na zastanawianie się "co by było gdyby". Tik tak. Słyszysz, jak życie Ci mija? Idź i weź coś zrób :)
Tak z innej beczki: zajrzałam właśnie do tego posta i okazuje się, że jestem bardzo dobra w zakresie realizowania ubraniowych postanowień. Nie udało się tylko z butami - mierzyłam AirMaxy, ale jakoś tak głupio na mnie wyglądały, a beżowych ładnych szpilek nie znalazłam. Mimo wszystko miło mi, że chociaż jedna lista postanowień została skrupulatnie odhaczona w 2014.
Tak bardzo dotarło do mnie ostatnio, że nie ma czasu. No nie ma! Nie masz czasu na kompleksy, na tchórzostwo, na zastanawianie się "co by było gdyby". Tik tak. Słyszysz, jak życie Ci mija? Idź i weź coś zrób :)
Tak z innej beczki: zajrzałam właśnie do tego posta i okazuje się, że jestem bardzo dobra w zakresie realizowania ubraniowych postanowień. Nie udało się tylko z butami - mierzyłam AirMaxy, ale jakoś tak głupio na mnie wyglądały, a beżowych ładnych szpilek nie znalazłam. Mimo wszystko miło mi, że chociaż jedna lista postanowień została skrupulatnie odhaczona w 2014.
Co do bycia papką pozbawioną smaku - ostatnio doszłam do wniosku, że skoro i tak każdy, niezależnie jak zachowawczo by postępował, ma od czasu do czasu problemy, to czemu nie robić tego, co się chce, czegoś dużego? Problemy może też będą, ale na tel satysfakcji, a nie grzeczności-bylejakości.
OdpowiedzUsuńOdwagi! :)
Podoba mi się to podejscie :) No niestety zachowawczość nie oszczędzi nikomu problemów, więc lepiej działać i robić wielkie rzeczy :)
UsuńTwoje postanowienia są mi bardzo bliskie.
OdpowiedzUsuńNie zrezygnuję z wakacji - gdzieś jadę, nawet żeby miało to być tylko 100 km ale zawsze coś zwiedzam, widzę coś innego niż na ogół mnie otacza.
Nie wezmę kredytu hipotecznego - po 11 latach oszczędzania kupiłam działkę, wybudowałam dom, teraz wykańczam. Wiem, że znajomi już w domach mieszkają, a ja jeszcze chwilę nie, ale za momencik ja będę wolna, a oni nawet domu nie mają, bo dom ma przecież bank ;)
Nie będę narzekać - próbowałam cały miniony rok, nawet się udawało, a i życie jakoś łatwiej i przyjemniej się toczyło.
Nie będę chować się w tłumie - wyszłam kilka razy poza moją strefę komfortu i jestem z tego dumna.
Mnie się udało, to i Tobie się uda.
Powodzenia!
D.
Zazdroszczę domu :) Myślę, że wyjdziesz na tym o wiele lepiej, niż osoby uwikłane w kredyty.
UsuńBędę brać przykład, żebym pod koniec roku też promieniowała taką energią jaka płynie z Twojego komentarza :)
Karola, nie masz pojęcia jak ja bardzo pragnęłam tego domu, ale tak ok. 6 lat marzeń i jest.
UsuńWięc nie zazrość tylko marz... :)
Oj ja już tak marzę i marzę, ale jest kilka innych marzeń w kolejce :)
UsuńDobre przemyślenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dobrego roku :)
PS Trafiłam do Ciebie przypadkiem i myślę, ze zagoszczę dłużej :)
Nawzajem :) Zapraszam do rozgoszczenia się :)
Usuń