Trochę ciszy nastało na blogu, z przyczyn niezależnych. Jak się człowiek skupi na pracy, to wracając do domu po 10 godzinach ma rozgotowany szpinak zamiast mózgu. I nie da się już niczego kreatywnego wymyślić. Etat to jednak ciężka sprawa.
1. Najsłodszy prezent na świecie :) Serduszkowa micha! Idealna na desery, słodkości i sniadania przed okropnym dniem w pracy.
2. Z Ogrodu Botanicznego.
3. Zakrzówek. Widziany po raz pierwszy, chociaż w Krakowie mieszkam już 6 lat. Pieknie po prostu.
4. Woda z cytryną, czyli napój bogów. I ukochane okulary. Niestety z popękanymi szkłami :(
5. Takie widoki chciałabym mieć codziennie!
6. Bazgrołki, ale podobają mi się.
7. Cienkopisy. W dzieciństwie miałam całkiem pokaźną kolekcję. Uwielbiam ich soczyste kolory.
8. Ogród Botaniczny, czyli jedno z tych wspaniałych miejsc w samym centrum Krakowa, w których człowiek zapomina, że znajduje się w środku miasta.
9. Bo jestem wielbicielką storczyków, chociaż mój własny nie przeżył juwenaliowej imprezy w akademiku.
10. Może tego nie widać na blogu, ale akcja 50Tygodni dalej trwa. Tutaj rysunek nr 15, wykonany kredkami akwarelowymi.
11. Atak niezapominajek.
12. Inny wcześniejszy rysunek.
13. Ukochana biżuteria z którą dodatkowo wiążą się fajne wspomnienia. Od czasu otrzymania plastikowe kolczyki poszły w odstawkę.
14. Kacza rodzinka na spacerze :)
15. Wszystko kwitnie...
16. Jeden z ulubionych ostatnio. Chociaż w dalszym ciągu to jeszcze nie to. Ale za 20-30 rysunków kto wie.
Plany na maj: pomyśleć nad tym, co chcę zrobić z własnym życiem. Rola korporacyjnego szczura jest łatwa, ale wiecznie w niej nie wytrzymam. Własna firma? Dłuższy wyjazd za granicę? Jakieś studia, kursy? Muszę mieć jakiś pomysł na siebie w końcu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz