wSPAniały weekend czas zacząć!
Ostatnio dni, tygodnie i miesiące zlewają mi się w jedno.
Ciągle gdzieś pędzę, coś robię, coś czytam, czegoś się uczę, pracuję, z kimś się
spotykam, myślę. Nie mam czasu dla siebie (ani dla bloga L ). Przemęczenie daje
się we znaki.
Wczoraj dosłownie padłam do łóżka wpół żywa. Nawet makijażu
nie miałam siły zmyć. Tak, wiem, że od tego się robią zmarszczki…
Dlatego dzisiaj wykreślam z organizera wszystkie obowiązki.
Mój mózg i tak ledwie zipie. Zamiast tego pra na małe domowe SPA przy użyciu
mojej powoli zmniejszającej się kosmetyczki. Ale paradoksalnie jest w niej
wszystko, co pozwoli się trochę zrelaksować.
A więc zaczynamy…
Lekkie owocowe śniadanie na odkupienie win za wczorajsze zapiekanki.
I aromatyczna zielona herbata na dobry początek dnia. Wędruję na balkon, żeby
na chwilę pocieszyć się słońcem, błękitnym niebem i tym luzem dookoła. Sobota.
Weekend. Do tego „West Coast” Lany z grające u sąsiadki obok. Cudnie.
Sól pachnąca wakacjami, delikatne mydełko, a wcześniej masaż
całego ciała przy użyciu szczoty. Peeling, walka z cellulitem i pobudzenie
krążenia w jednym.
Moje włosy wyglądają ostatnio smętnie. To chyba przez stres
i zmęczenie. Poza tym nie chciało mi się ostatnio fundować im jakichś odżywczych
kuracji. Dlatego dzisiaj maska+olejowanie.
Tak wyglądały już po zabiegach
Twarzy też przyda się maseczka. O no tak, ale najpierw
trzeba się pozbyć z twarzy wczorajszego zapominalstwa. A potem maseczka od
Nuxe. Za pierwszym razem pachniała mi jak gabinet dentystyczny, ale po nałożeniu
na skórę czuję zapach calutkiej łąki w piękny letni dzień. Plus to chyba
najdelikatniejsza maseczka z glinką, jakiej miałam okazję używać. A po maseczce
masaż Tanaka, żeby rozluźnić troszkę mięśnie twarzy.
Na koniec dłonie, które od dłuższego czasu nie widziały ani kremu
ani lakieru do paznokci. Nie wyglądały dobrze. Nie wiem, jak inne kobiety, ale
ja kiedy mam zaniedbane dłonie czuje się cała zaniedbana. Jakby cały świat
patrzył na nie i cmokał z niezadowolenia J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz