Na wstępie się przyznam, że mam to wyzwanie już za sobą. Trochę mi wstyd się przyznać, ale zakładałam, że nie dam rady i już w okolicach środy rzucę się na ukrytą w kuchennej szafce czekoladę. Jakoś się powstrzymałam, chociaż łamało mnie mocno.
Jestem uzależniona od cukru. Tak, wiem że w porównaniu z
alkoholem, narkotykami, czy choćby papierosami to brzmi śmiesznie. Ale
papierosy rzuciłam już jakiś czas temu po dwóch latach. Cukru nie mogę się
pozbyć od dwudziestu lat i to chyba też o czymś świadczy.
Nałogi są według mnie głupie i bardzo nie lubię ich mieć.
Pozbawiają człowieka decyzyjności. Nigdy nie jest dobrze, kiedy musisz coś
zrobić i tutaj nie widzę za bardzo różnicy pomiędzy wchłonięciem tabliczki
czekolady w minutę, zajaraniem, wydaniem pensji na zakupy, czy sięgnięciem po kielicha. Może nie bijesz
żony i dzieci z powodu batonika, ale możesz doprowadzić do tego, że twoja
rodzinka będzie mieć pod opieką otyłego cukrzyka.
Btw u mnie cukier mocno wpływa na samopoczucie i może mnie
przyprawiać o największego doła ever. Niby czekolada wyzwala endorfiny, ale co
z tego, skoro 2 godziny później wszystko wydaje się być tak bardzo do dupy?
Zauważyłam to w Tłusty Czwartek. Wcześniej miałam kilka dni cukrowego postu, a
potem zaserwowałam sobie dwa pączki i wieczorny atak depresji.
Bardzo mocno się zastanawiam, czy moje wieczne zmęczenie i
podły nastrój, które brano za lenistwo i beznadziejny pesymistyczny charakter, to nie był w
sporej części wynik tego, że już od małego lubiłam zapodać batona dziennie,
ewentualnie 5? Na cukrowym detoksie mam lepszy nastrój i więcej chęci do
działania. Niby nic, ale jednak.
Na małe rozluźnienie tematu wrzucam ostatni i chyba najbardziej udany rysunek. Więcej znajdziecie na moim Instagramie
Sam tydzień wyzwania to była męczarnia. W sklepie słodycze
dosłownie do mnie krzyczały. We wtorek i środę czułam to wewnętrzne telepanie.
Mózg miałam zalany myślami o czekoladzie. W piątek trochę ustąpiło. Dzisiaj
znowu jest.
Ogólnie czuje się lżej. Zjadłam przez ten tydzień sporo
owoców. I tak, wiem, w nich też jest sporo cukru. Ale już wolę cukier naturalny
z dodatkiem chociaż odrobiny substancji odżywczych. Przynajmniej coś dobrego z
tego mam. No i przeszło mi wreszcie upierdliwe zapalenie dziąsła, które na
przemian łagodniało i wracało od jakiegoś czasu.
Mimo wszystko jestem przerażona reakcją własnego ciała. No
nałogowiec, zwykły nałogowiec na detoksie! I założę się, że nie jestem jedyna. Ale pewnie za duża kasa siedzi w tej
branży, żeby komuś chciało się z tym walczyć. Że otyłość? Cukrzyca? Próchnica? Spadek
odporności? Zły nastrój? Szybsze starzenie? A nawet powiązania z nowotworami?
To przecież tylko malutki batonik. Odmówisz małemu dziecku batonika? Odmówisz sobie po parszywym dniu?
Zasadniczo nie spodziewajcie się po mnie deklaracji, że oto
od dzisiaj koniec z tym białym mordercą. Jeśli dzisiaj nie zjem całej widocznej
na pierwszym zdjęciu czekolady, to będzie na serio ogromny sukces. Ale uważam, że jednak
powinniśmy zacząć ogarniać temat i trochę bardziej kontrolować nawyki
spożywcze, bo to już nie jest zabawne.
Na milsze zakończenie dodam, że przyznałam sobie małą
nagrodę. Za wytrzymanie tygodnia bez słodyczy, chociaż nie przyszło to łatwo.
Za dwa miesiące bez kupowania ciuchów i kosmetyków – tutaj już było prościej.
Oraz za ponad 50 000 odsłon bloga. Niektórzy robią tyle w miesiąc, ale a.) zakładając
bloga obiecałam sobie doceniać każdego jednego czytelnika tak samo jakby był
1000 i b.) statystyki mocno skoczyły w ostatnich kilku miesiącach i to też
bardzo mnie uszczęśliwia.
Nagrodą było małe wiosenne uzupełnienie szafy i wizyta u
fryzjera. Bo z niekupowaniem też nie chcę popaść w przesadę i nałóg. Poza tym
pojawiło się zapotrzebowanie na bluzki, a moje długie do pępka kłaki zaczęły mnie denerwować. Teraz mam spokój na kolejne dwa miesiące,a może i dłużej.
Czy są tutaj jacyś cukroholicy?
Czy są tutaj jacyś cukroholicy?
Cześć. Jestem Ania i jestem cukroholiczką. Tylko raz udało mi się zaliczyć tydzień bez słodyczy. 2, 3 dni owszem. Ale tydzień??? Nie wyobrażam sobie życia bez czekolady z migdałami.
OdpowiedzUsuńRozumiem alkoholików. Tak jak oni butelce, ja nie mogę się oprzeć tabliczce czekolady:(
Co ciekawe, w sklepie potrafię sobie odmówić słodyczy, nie wrzucić ich do koszyka. Ale kiedy już są w domu, bo np. kupił je mój mąż...nie jestem sobą:(
Muszę znowu przeprowadzić takie wyzwanie.
Też tak mam, że jak coś jest w domu, albo ktoś mnie częstuje, to koniec. Nie odmówię. Raz wytrzymałam około 3 miesięcy, ale co z tego skoro wystarczy jeden batonik i wracam w cukrowy ciąg? Z cukrem nie jest tak łatwo :/
UsuńJa także jestem uzależniona od słodyczy. Jest to straszne. Dawkuję sobie, ale musi być codziennie. Wytrzymuję diety, nawet 4 miesiące, ale od lat i tak jem i jem. Czasem jem bardzo mały obiad, aby móc zjeść ciastko. Marzena
OdpowiedzUsuńTo ja już mogę zastąpić obiad ciastkiem i też codziennie odzywa się ta chętka na słodkie.
Usuńwspaniały blog, czytam dopiero odkąd rzuciłam pracę, ponadto jestem również uzależniona od słodyczy, od zakupów ciuchów, kosmetyków... ciekawe ile kobiet jest uzależnionych od takich przyjemności? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPewnie sporo i pewnie większość nie widzi w tym problemu, a te przyjemności potrafią się nieźle wymknąć spod kontroli.
UsuńSuper czyta się o takich wyzwaniach, tym bardziej kiedy samemu jest się czekolado -holikiem.Najbardziej chyba zaskoczyło mnie to, że sama mam takie mega "zjazdy" po słodyczach. Dotychczas tego nie łączyłam, hmmm. Muszę to dokładnie zbadać :) Dzieki za wskazówkę :)
OdpowiedzUsuńJa też długo tego nie łączyłam, ale już kilkukrotnie po słodkim zaliczyłam spory dół. Długo nawet w to nie wierzyłam, bo przecież czekolada zawsze była najlepszym sposobem na zły humor. Ale jeśli zauważasz coś takiego u siebie, to warto się bliżej przyjrzeć i być tego świadomym.
UsuńNiestety również jestem uzależniona od słodyczy. I od dłuższego czasu (to jest od kiedy zaczęłam czytać etykiety i unikać jedzeniowych śmieci) walczę. Moja metoda to gorzka czekolada. Zawsze jest w lodówce i pozwalam sobie zjeść jedną cząstkę dziennie. A muszę przyznać, że jest całkiem smaczna (a nigdy nie lubiłam gorzkiej) i bardzo przyjemnie jest się nasycić intensywnym smakiem kakao a nie smakiem cukru. Czasem zapomnę tę kostkę dziennie zjeść. Albo zamiast niej robię sobie inne słodkie rzeczy: piekę ciasto marchewkowe, ciasteczka owsiane, robię kakao albo nawet miskę muesli słodzoną łyżeczką miodu. Bo myślę sobie, że nie ma co szaleć i nagle z dnia na dzień sobie zakazać. Ograniczam.
OdpowiedzUsuńMój duży sukces to zaprzestanie słodzenia herbaty. Było to trudne, bo słodziłam dużo od małego. Teraz nawet przez myśl mi nie przechodzi cukier gdy zaparzam herbatę. Lubię jej lekką gorycz.
Herbaty nie słodzę już od lat - lubię jej prawdziwy smak. Ale to nie przeszkadza mi w zjedzeniu całej czekolady albo kubełka lodów :) Patent z gorzką też stosuję, ale jednak co jakiś czas nudzi mi się jej smak, chociaż zawsze staram się szukać jakiegoś ciekawego wariantu (pistacjowa, z kardamonem, fiołkowa). Niestety mój organizm upomina się o szokową dawkę cukru :(
UsuńKarolina. Ograniczam cukier od dłuższego czasu, niestety przegrywając. Ograniczyła słodzenie herbaty do 1 łyżeczki, i nie kupuje sobie batoników ale w środę kupiliśmy 3kg wafelków i już ich nie ma (poniedziałek) a jest nas tylko czworo i do tego były dwa opakowania ptasiego mleczka, nie kupione przez nas i wizyta w kawiarni. Więc co z tego, że prawie nie słodzę herbaty? Właśnie sobie uświadomiłam, ze mam duży problem. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńDołączę i powiem, że zjadłam dzisiaj tą głupią czekoladę oraz paczkę wafelków. W sumie wiedziałam, że tak będzie, bo od rana mną telepało. Z tym jest naprawdę jak z alkoholem, tylko nikt nie pisze ostrzeżeń na tabliczce milki :/ Nie podoba mi się to :/ Mam nadzieję, że Twoja walka będzie skuteczniejsza niż moja :)
UsuńMy od kilku tygodni całą rodziną przestaliśmy jeść słodycze - czasem jemy kostkę gorzkiej czekolady i ksilitolowe cukierki (to dzieci). Chodziło nam głównie o eliminację cukru - sacharozy i syropu fruktozowo-glukozowego - w codziennej diecie. Dzieci i my jemy słodycze wyłącznie w niedzielę (uzbierane w ciągu tygodnia). Może to nie jest to o co chodzi, ale lepiej truć się od czasu do czasu niż codziennie. Nie słodzimy kawy i herbaty, a do słodzenia kaszy na śniadanie używamy niewielkiej ilości ksylitolu, który ma niski indeks glikemiczny. Jemy także miód, z którym też lepiej nie przesadzać (fruktoza). Rodzinna solidarność i uczciwość wymogła na mnie zmiany nawyków - wcześniej często po drodze z pracy do domu (kiedy jestem najbardziej głodny) kupowałem pączka albo drożdżówkę obficie polukrowane cukrem. Doświadczenie pokazuje, że po pewnym czasie łaknienie cukru przechodzi i łatwiej nam zwalczać pokusę. No i zawsze warto mieć pod nosem owoce świeże i suszone (np. morele, ale te ciemne ekologiczne). Pozdrawiam Konrad :)))
OdpowiedzUsuńRodzinne wsparcie to dobra rzecz :) I nikt nikogo nie kusi :) Syropu glukozowo-fruktozowego staram się unikać jak tylko się da, ale już słodycze bez tego syfu, to ciężka pokusa.
UsuńCo do niesiarkowanych moreli to uwielbiam! Może nie wyglądają tak ładnie, ale smakują 1000 razy lepiej :)
Zawsze sobie powtarzam, że choć nie palę i nie piję to jestem czekoholiczką :D Teraz mam odwyk 40 dniowy :) Ogólnie w życiu bym nie dała rady tylu dni, ale jest Wielki Post i mam intencje i motywację dzięki temu :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w wytrwaniu :)
Podziwiam! Ja za czasów szkolnych często robiłam sobie właśnie takie postanowienie wielkopostne, ale szczerze powiem, że nigdy nie udało mi się wytrwać :( Dlatego próbuję na krótszych okresach czasu, może stopniowo uda się je wydłużyć.
UsuńNie mogę wyjść z podziwu, że oparłaś się tej czekoladzie. Ja pewnie zjadłabym ją na raz. Tak, jestem cukroholiczką. I zaczynam swój detoks. Powodzenia wszystkim, nie dajmy się tzw. "białej śmierci".
OdpowiedzUsuńZostała zjedzona na raz po zakończeniu wyzwania :P Co więcej dopchałam ją jeszcze paczką wafelków - oto skala mojego uzależnienia! Ale myślę, że na kolejnych zakupach po prostu ominę dział ze słodyczami i może jesli w domu nie będzie nic kuszącego, to uda się znowu wytrwać tydzień, a chciałabym nawet dłużej.
UsuńSłodycze to moja zmora, walczę z różnym skutkiem ale wciąż mam nadzieję, że kiedyś dam radę. Staram się zastąpić słodycze rodzynkami, suszonymi owocami i wodą z sokiem. Ale wiadomo taka czekoladka kusi...Powodzenia w walce!
OdpowiedzUsuńOj kusi, kusi :)
UsuńJa też się zmagam, a raczej zmagałam z cukroholizmem. Ale odkąd zaczęłam czytać o wpływie poszczególnych dodatków na organizm, w tym artykuły o cukrze, poza tym chciałam i chcę nadal trochę schudnąć, zaczęłam stosować małe wyzwania bez słodyczy. I powiem, że różnie to jest. Najpierw kupne słodycze zstąpiłam deserami i ciasteczkami własnoręcznie pieczonymi. Potem był jakiś powrót do słodyczy, potem znowu postanowienie. Słodycze zastępuję najczęściej suszonymi owocami, orzechami. Nauczyłam się pić kawę bez czegoś słodkiego do tego (teraz wreszcie czuję jej pełny smak) Nie kupuję już generalnie słodyczy, w sklepie przechodzę bardzo obojętnie. Ale mam słabość jak ktoś mnie częstuje. Odwyk generalnie nie jest trudny. Wystarczy mi 2,3 dni żeby pragnienie przeszło. Ale teraz niedawno dostałam pracę i niestety już parę słodkości zjadłam. Mam jakiegoś batonika zawsze w gotowości. Nie umiem jeszcze tak rozplanować posiłków żeby mnie głód nie dosięgnął. PS piękny rysunek. Widać, że z każdym rysunkiem coraz lepiej. Ja wypożyczyłam ostatnio z biblioteki parę książek o tym jak rysować. Zaczęłam od zwierząt bo nigdy nie umiałam. Pozdrawiam. Aga LongGreenRibbon
OdpowiedzUsuńOj tak - negatywny wpływ cukru jest ogromny. A w sumie niewiele się o tym mówi. Pewnie w branży jest za duża kasa i nie na rękę niektórym jest to, żebyśmy zrezygnowali z czekoladek.
UsuńJa nie słodzę i bardzo mało solę. własnie po to, żeby czuć prawdziwy smak potraw. Chociaż tyle, skoro ze słodyczami różnie bywa.
Dzięki za pochwałe rysunku :) Polecisz jakąś książke o rysowaniu?
Wiesz co, pocieszyłaś mnie, bo byłam przekonana, że ktoś kto codziennie zajada słodycze nie wytrzyma bez nich choćby dnia, a Ty dałaś radę;) Więc od jutra podejmuję wyzwanie, bo dziś już zaprzepaszczone przez żelki, kinderki itp.
OdpowiedzUsuńDa się wytrzymać, chociaż nie jest łatwo, ale polecam podjąć wyzwanie - może uda Ci się mocno ograniczyć słodycze :)
UsuńZupełnie jak u mnie, tylko u mnie królują chipsy (glutaminian sodu?) Aktualnie też jestem 'na detoksie', planuję odstawic, a w ewentualny zamian jeśc co najwyżej domowe frytki lub ziemniaczane talarki. Ale nie jest łatwo...
OdpowiedzUsuń