Pora na ostatni post o tematyce noworocznych postanowień. Będzie to moje podsumowanie mijającego roku i zbiór celów na kolejne 365 dni. A więc zaczynamy :)
2013
Po pierwsze i najważniejsze zwolniłam się ze znienawidzonej pracy. Chociaż wszyscy mi to odradzali. No bo jak to tak porzucać pewną posadkę z umową o pracę? Ale czasem warto rzucić się na głęboką wodę.
Zostałam magistrem. Chociaż już myślę o studiach podyplomowych. Taka już ze mnie dziwna istota, to lubi się uczyć. Ale i tak się cieszę, że pożegnałam się z dziwnymi pomysłami wykładowców i z koniecznością hurtowego tworzenia prezentacji.
Przetrwałam Miesiąc Bez Zakupów. I w ogóle sporo się nauczyłam o gospodarowaniu kasą. W końcu przez większą część 2013 byłam bezrobotna, a to zobowiązuje :) Mam nadzieję, że cała ta wiedza o zakupach, pieniądzach i byciu szczęśliwym nawet przy bardzo ograniczonych funduszach zostanie ze mną na dłużej.
Zaczęłam o wiele zdrowiej się odżywiać. Chociaż okres świąteczny był pod tym względem katastrofą, to jednak wyrobiłam sobie kilka nawyków. Zdecydowanie spadła ilość spożywanych fastfoodów. Wzrosła za to ilość warzyw i owoców. Koktajl z pietruszką stał się niemal codziennym rytuałem, polubiłam się też z gorzką czekoladą.
Wróciłam do dawnej pasji, czyli rysowania. I postanowiłam trochę się w tym podszkolić. Odkryłam też, że nauka rosyjskiego może być przyjemnością (o ile pani lektor-komunistka nie zmusza cię do uczenia się głupawych czytanek na pamięć, ale odkąd pożegnałam się z uczelnią mogę się uczyć jak, czego i kiedy chcę).
Znalazłam nową pracę. Wymagało to cierpliwości. Straciłam trochę nerwów czekając na wyniki rekrutacji. Prawie straciłam też nadzieję na to, że jeszcze można znaleźć pracę o fajnych warunkach. Można!
Po pierwsze i najważniejsze zwolniłam się ze znienawidzonej pracy. Chociaż wszyscy mi to odradzali. No bo jak to tak porzucać pewną posadkę z umową o pracę? Ale czasem warto rzucić się na głęboką wodę.
Zostałam magistrem. Chociaż już myślę o studiach podyplomowych. Taka już ze mnie dziwna istota, to lubi się uczyć. Ale i tak się cieszę, że pożegnałam się z dziwnymi pomysłami wykładowców i z koniecznością hurtowego tworzenia prezentacji.
Przetrwałam Miesiąc Bez Zakupów. I w ogóle sporo się nauczyłam o gospodarowaniu kasą. W końcu przez większą część 2013 byłam bezrobotna, a to zobowiązuje :) Mam nadzieję, że cała ta wiedza o zakupach, pieniądzach i byciu szczęśliwym nawet przy bardzo ograniczonych funduszach zostanie ze mną na dłużej.
Zaczęłam o wiele zdrowiej się odżywiać. Chociaż okres świąteczny był pod tym względem katastrofą, to jednak wyrobiłam sobie kilka nawyków. Zdecydowanie spadła ilość spożywanych fastfoodów. Wzrosła za to ilość warzyw i owoców. Koktajl z pietruszką stał się niemal codziennym rytuałem, polubiłam się też z gorzką czekoladą.
Wróciłam do dawnej pasji, czyli rysowania. I postanowiłam trochę się w tym podszkolić. Odkryłam też, że nauka rosyjskiego może być przyjemnością (o ile pani lektor-komunistka nie zmusza cię do uczenia się głupawych czytanek na pamięć, ale odkąd pożegnałam się z uczelnią mogę się uczyć jak, czego i kiedy chcę).
Znalazłam nową pracę. Wymagało to cierpliwości. Straciłam trochę nerwów czekając na wyniki rekrutacji. Prawie straciłam też nadzieję na to, że jeszcze można znaleźć pracę o fajnych warunkach. Można!
2014: Cele
Nadrobić zaległości zdrowotne (przede wszystkim odwiedzić dentystę!!!)
Zrobić szpagat (a co, zawsze chciałam, więc nie ma na co czekać :) )
Skończyć dwie książki do rosyjskiego do czerwca, poczytać coś o certyfikatach z tego języka i rozważyć możliwość zdania egzaminu.
Zacząć naukę jakiegoś innego języka, najlepiej włoskiego, lub czeskiego.
Odwiedzić Wiedeń i Rzym.
Wykonywać przynajmniej jeden rysunek w tygodniu, ćwiczyć przynajmniej 3 razy w tygodniu.
Do maja zorientować się ile kosztują wymarzone studia podyplomowe i jeśli będzie taka możliwość, to zapisać się na nie :).
Jeść więcej tego, co zdrowe. Dobrze traktować swój organizm. Pić codziennie szklankę wody z cytryną. Ograniczyć cukier, utrzymywać tendencję spadkową jeśli chodzi o picie trunków wyskokowych :) Pić codziennie koktajl owocowy z pietruszką.
Wydawać pieniądze rozsądnie. Na rzeczy przydatne, wysokiej jakości i piękne. Nie kupować takich rzeczy jak kremy, balsamy, podkłady, póki mam jeszcze nieskończone stare. Tworzyć wspaniałą Capsule Wardrobe. Nie ulegać zachciankom, ani trendom. Nie kupować na pocieszenie. Przeprowadzić znowu Miesiąc Bez Zakupów.
Nadrobić zaległości zdrowotne (przede wszystkim odwiedzić dentystę!!!)
Zrobić szpagat (a co, zawsze chciałam, więc nie ma na co czekać :) )
Skończyć dwie książki do rosyjskiego do czerwca, poczytać coś o certyfikatach z tego języka i rozważyć możliwość zdania egzaminu.
Zacząć naukę jakiegoś innego języka, najlepiej włoskiego, lub czeskiego.
Odwiedzić Wiedeń i Rzym.
Wykonywać przynajmniej jeden rysunek w tygodniu, ćwiczyć przynajmniej 3 razy w tygodniu.
Do maja zorientować się ile kosztują wymarzone studia podyplomowe i jeśli będzie taka możliwość, to zapisać się na nie :).
Jeść więcej tego, co zdrowe. Dobrze traktować swój organizm. Pić codziennie szklankę wody z cytryną. Ograniczyć cukier, utrzymywać tendencję spadkową jeśli chodzi o picie trunków wyskokowych :) Pić codziennie koktajl owocowy z pietruszką.
Wydawać pieniądze rozsądnie. Na rzeczy przydatne, wysokiej jakości i piękne. Nie kupować takich rzeczy jak kremy, balsamy, podkłady, póki mam jeszcze nieskończone stare. Tworzyć wspaniałą Capsule Wardrobe. Nie ulegać zachciankom, ani trendom. Nie kupować na pocieszenie. Przeprowadzić znowu Miesiąc Bez Zakupów.
Najbardziej zależy mi na dwóch ostatnich punktach, chociaż zawarłam umowę sama ze sobą. Muszę zrealizować przynajmniej 5 z 9 postanowień. Jak już pisałam wcześniej: najważniejsze to wiedzieć, czego się chce. Wiedzieć w jakim kierunku pójść. Cele i plany jeszcze się pozmieniają, ale nejważniejsze, żebym zrobiła krok naprzód. Wtedy uznam rok 2014 za owocny. Czego i Wam życzę! :)
Zapraszam do pozostałych noworoczno-postanowieniowych postów:
o mojej zakupowej liście na nowy rok i o tym dlaczego warto mieć postanowienia i jak zwięszkyć szansę ich wypełnienia :)
"Przeczytałamjednymciągiem" większość wpisów ;) CUDOWNE! Dzielę niemalże te same problemy, bardzo podobne cele (i też usiłuję odnaleźć w polskich sklepach coś takiego jak dobrej jakości odzienie ;)) Jeżeli chodzi o kaszmir (w którymś z wpisów przeczytałam, że poszukujesz), polecam sklep purecollection.com - przysyłają szybko, jest dużo promocji co chwila i raczej nie ma sensu kupować po "standardowej" cenie, bo i tak z czasem obniżą ;) Niestety, ja trochę się rozczarowałam kaszmirem w ogóle z wielu powodów, ale chyba warto się przekonać osobiście czy to faktycznie dobry materiał dla nas.
OdpowiedzUsuńSzczerzę życzę realizacji celów i od dziś zostaję fanką bloga - będę zaglądać i cieszyć się myślą, że ktoś ma podobne podejście jak ja :)
Pozdrawiam!
Halina
Bardzo mi miło :)
UsuńFaktycznie za niedługo zamierzam się przekonać w praktyce jak się nosi kaszmirowe swetry, chociaż w sklepie ciężko dostać coś fajnego. Napisz coś więcej o wadach kaszmiru, jestem ciekawa Twojego zdania, bo większość opinii jest tak pozytywna, że aż ciężko uwierzyć, że jakiś materiał jest tak doskonały. Musi mieć jakieś minusy :) Dziekuję za polecenie sklepu :)