Napisałam, że celem zakupowym na ten rok jest kaszmirowy
sweterek. A nawet kilka. Przyznam, że nie wiedziałam, co czynię, pisząc te
słowa. Tyle wszyscy trąbią o tym kaszmirze, więc myślałam, że nic
prostszego. Ewentualnie trochę droższego. Ale wchodzisz do jednego z tych
sklepów, które każdy przeciętnie zarabiający człowiek omija z daleka i mówisz,
że chcesz. Potem przy kasie wylewasz trochę łez podając pin do karty, ale
tłumaczysz sobie, że kaszmir to wydatek, który jest tego warty.
Przed zakupem postanowiłam dowiedzieć się, czym w ogóle jest
kaszmir i dlaczego wełna z jakichś rzadkich himalajskich kóz jest taka droga.
Dostałam palpitacji kiedy zobaczyłam, że sweter z na serio porządnego materiału
to wydatek rzędu około tysiąca. Chociaż są też takie za 2,5 tys. zł jak ktoś
nie ma co robić z kasą.
Dowiedziałam się, że za zakładane przeze mnie 300-400zł
ciężko będzie nabyć coś porządnego, ale postanowiłam się nie zrażać. Wyruszyłam
na łowy. Niestety po kilku godzinach w galerii zaczęłam rozumieć motywy tego
Azjaty, który niedawno popełnił samobójstwo w trakcie zakupów ze swoją dziewczyną.
Jeśli już udało mi się gdzieś wyśledzić
kaszmir, to zazwyczaj było to coś między 5 a 30%. Stanowczo za mało, stanowczo
za drogo.
Z pomocą przyszedł internet. Do kupowania ciuchów przez neta
jestem dość podejrzliwie nastawiona, ale w tym wypadku nie było wyboru. Do
końca przekonały mnie wyprzedaże. Tym samym stałam się posiadaczką beżowego
kaszmirowego cuda jakieś 200zł taniej.
Nie chcę teraz robić żadnych ocen, bo może zniszczy się w
przeciągu pół roku, ale szlag mnie trafi przez to, że trzeba go prać ręcznie
(chociaż szczerze mówiąc, to ja lubię prać sobie ciuchy :) ), albo coś jeszcze się
stanie. Po pierwszym wspólnym wyjściu mogę powiedzieć, że jest niesamowicie
milusi i cieplusi i faktycznie bardzo lekki. Do tego nic nie drapie, a mnie
większość swetrów doprowadza do szału.
Kiedy porównasz go w dotyku z jakimś pseudoakrylowym wyrobem
z sieciówki zaczynasz rozumieć, czemu ludzie tak się tym materiałem zachwycają.
Najgorsze, że odechciewa się nosić cokolwiek innego, a powiększanie kaszmirowej
kolekcji nieuchronnie prowadzi do bankructwa. Mimo wszystko… chcę więcej!
A to moje sweterkowe ponoć kaszmirowe marzenie... i ponoć z H&M!
Żródła grafik z tego posta kolejno: gazeta.pl i google.pl
To prawda, gdy raz zacznie sie nosic kaszmir to potem nic innego nie wchodzi w rachube. Tez tak mam :-)). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo tak, swetry "z plastiku" jak ładne by nie były, przy mięciutkim kaszmirze wypadają blado :)
UsuńRzeczywiscie, w Polsce jest problem dostac 100% kaszmir w nieastronomicznej cenie. Mialam jednak szczescie zawitac do Francji w momencie przecen i upolowalam cudna, sliwkowa, kaszmirowa tunike za mniej niz 50 euro:)
OdpowiedzUsuńProblem to mało powiedziane! :) I ceny faktycznie porażają... Ale może to się zmieni na lepsze. I gratuluję zakupu w tak dobrej cenie :)
UsuńNieco tansza alternatywa dla kaszmiru sa dla mnie sweterki z welny merino... nie gryza, daja cieplo, a sa duzo ciensze niz swetrzycha welniane.
OdpowiedzUsuńCiekawa informacja! Właśnie to "gryzienie" często odrzuca mnie od swetrów, a kaszmir nie powoduje takiego dyskomfortu. Ale kilka kaszmirowych swetrów=bankructwo. Więc zainteresowałaś mnie tymi merynosami. Polecasz jakiś sklep?
UsuńPolecam wełniane swetry ( 100 % ) z Benettona.
UsuńNie gryzą i są przyjemne w noszeniu
Ojaaa, ja też uległam miłości kaszmiru i zdobyłam w zawrotnej cenie 150 zł szary kardigan (100% kaszmir) z Mango :) Teraz tez za nim szaleję, i wszystko do niego pasuje, nie wchłania brzydkich zapachów a jednocześnie trzyma ciepło i nie ma się ochoty go zdjąć w temp. pokojowej, jak to bywa u mnie z innymi swetrami, grr nienawidzę gorąca :)
OdpowiedzUsuńpzodrawiam :)