Może się wydawać, że projekt 50 Tygodni umarł w butach. W końcu nic o nim nie piszę. No,
po części to faktycznie umarł. Z nauką rosyjskiego ostatnio mi nie po drodze, z
intensywnymi treningami tym bardziej.
Ale mocne postanowienie narysowania/namalowania jednego
małego "dzieła sztuki" raz w tygodniu utrzymało się. Nie powiem, walczyło się z
lenistwem, prokrastynacją i chęcią robienia wszystkiego innego, tylko nie tego,
co powinnam.
Ale to już półmetek, a ja posiadam dokładnie 25 rysunków.
Wklejam je tutaj, chronologicznie. Nie, nie po to, żeby się pochwalić. Bez
trudu znalazłam dziecko z podstawówki rysujące na moim poziomie, albo i lepiej.
Nie rysuję jeszcze tak jak bym chciała. Ale przynajmniej
robię coś w tym kierunku i może… może za rok, pięć, dwadzieścia będę porównywać
swoje prace z niedowierzaniem. Poza tym rysowanie relaksuje mój mózg. Wypiera z niego wszystkie koro-absurdy. Jest jak sesja jogi dla szarych komórek i medytacja. Rysowanie uczy dostrzegania szczegółów.
Przypominam, że pomysł na 50 Tygodni powstał po przeczytaniu
artykułu na temat talentu. W skrócie: nie ma czegoś takiego jak talent. Jest
tylko cięzka praca. 10 000 godzin praktyki zrobi z Ciebie mistrza
praktycznie każdej dziedziny.
Oczywiście zaraz odezwą się malkontenci z informacją, że do
penych rzeczy trzeba mieć kasę, predyspozycję, geny.
Wiecie ile miał najniższy gracz NBA? 158 cm wzrostu.
Sprawdziłam. Powiedzcie mi teraz, że coś jest niemożliwe! Że z jakiegoś powodu nie możemy spełniać własnych marzeń.
Możesz wszystko! Jeśli tylko chcesz pracować na to odpowiednio ciężko.
Który rysunek podoba Wam się najbardziej? Mi chyba Dziewczyna
w koronie. Mam chętkę powiesić ją na ścianie J
Najbardziej urzekł mnie czwarty szkic od dołu - może dla tego, że przypomina mi rysunek żurnalowy, którym zawsze chciałam się zająć, ale wciąż odkładałam to na jakieś nieokreślone "później".
OdpowiedzUsuńTak jak napisałaś - do talentu potrzeba jeszcze pracy. Nie wszyscy jednak o tym pamiętają. Nie trzeba mieć od razu znakomitego warsztatu, tego można się nauczyć. Skończyłam szkołę plastyczną i wiem co dają systematyczne ćwiczenia.
Trzymam kciuki za artystyczne wyzwanie! Idzie Ci coraz lepiej, choć czasem jeszcze uciekają Ci gdzieś proporcje i światłocień wymaga dopracowania - ale nad tym wszystkim pracujesz i jestem pewna, że za ten rok, dwa, postęp będzie bardzo duży :)
Pozdrawiam!
Dziękuję za komentarz :) Rysowanie/malowanie sprawia mi dużo frajdy, chociaż czasem jak się nie uda czegoś uchwycić tak jak planowałam to jest i trochę frustracji. No ale -bez pracy nie ma kołaczy, a przede mną tej pracy jeszcze sporo. Popracuję nad tymi elementami o których pisałaś. No i dziękuję też za wiarę we mnie :)
UsuńWitaj, czytam Twojego bloga z zapartym tchem :)
OdpowiedzUsuńMasz 100% racje piszac o praktyce i talencie. W wiekszosci przypadkow za sukcesem stoja wlasnie przepracowane w pocie czola godziny, a w duzo mniejszym stopniu talent. Bardzo podoba mi sie dziewczyna w koronie, ma w sobie taka gracje i pewna doze umownosci, ktora sprawia, ze nie jest to rysunek odzwierciedlajacy rzeczywistosc, tylko bardzej obrazek, w ktorym widac poczatki Twojego stylu.
Urzekl mnie pomysl 50 rysunkow na 50 tygodni, sama zastanawiam sie czy nie wprowadzic tego u mnie. Pamietam, ze jeszcze kiedy chodzilam do liceum artystycznego, to mielismy obowiazek przyniesc 20 rysunkow TYGODNIOWO na przeglad na zajecia z malarstwa/rysunku. A do tego mielismy jeszcze zajecia projektowe, na ktorych tez byly zadania domowe. Pamietam, ze w tamtym czasie po prostu zylam tworzeniem. Od lat zaniedbalam ta czesc aktywnosci, moze dzieki Tobie i temu pomyslowi uda mi sie odkurzyc ten obszar mojego zycia?
Gratuluje swietnego bloga, nie przestawaj :)
20 rysunków TYGODNIOWO?! Podziwiam! Zainspirowałaś mnie do lekkiej modyfikacji wyzwania w przyszłym roku :)
UsuńMarzyłam o liceum plastycznym :) Niestety będąc głupia nastolatką słuchałam Rodzinki, która twierdziła, że "po tym nie ma pracy, najlepiej do idź do ogólniaka". To się lekko pomylili :) Na szczęście dzisiaj ich już nie słucham :)