Nie chodzi o to, aby kogoś zniechęcać do wydania kasy
(niemałej) na te kosmetyki. Chociaż fakt faktem, jak coś jest drogie, to fajnie
żeby nie było bublem. Ale często się okazuje. Może kosmetyk, który tutaj opiszę
u Ciebie będzie sprawował się bosko, a może nie. Bo przecież o to chodzi, żeby
sprawdzać, testować i wymuszać próbki na marudzących paniach konsultantkach w
perfumeriach. No to przejdźmy do rzeczy…
Podkład Double Wear Estee Lauder
Na szczęście testowałam tylko próbki. Gdybym kupiła to coś,
to chyba skończyłoby się płaczem. Ja wiem, że 95% kobiet uwielbia ten podkład.
Ale sama należę do tych 5%, które po wysmarowaniu się nim wyglądają jak zleżały
w wodzie topielec. Albo jakbym wypalała 3 paczki papierosów na dzień. Moje
skóra pod nim dosłownie wyje o odrobinę powietrza. To wszystko za około 130zł.
Suchy olejek Nuxe Huile Prodigieuse
Chorowałam na niego prawie dwa lata. Byłam gotowa wydać te
100zł. No, 75 za małą flaszeczkę. Aż ostatnio znajoma apteka postanowiła
wystawić tester. Rozanielona podbiegłam do półki i wylałam kilka kropel na
dłoń. Pierwsza myśl: zaraz, zaraz, przecież to śmierdzi! Nieziemsko śmierdzi.
Dodatkowo nie stwierdziłam występowania jakichkolwiek skutków upiększających.
Wykresliłam go z listy „do kupienia”.
Błyszczyk Chanel
Nie pamiętam już dokładnej nazwy. Pamiętam za to doskonale,
że kosztował 150zł. Zapomniałam tylko o jednym. Przecież ja nie znoszę używać
błyszczyków. Chyba myślałam, że Bardzo Drogi Błyszczyk zmieni moje podejście,
ale nic z tego. To nadal jest tylko maź na ustach, która mnie irytuje.
Dodatkowo bez koloru, czy zapachu. Jedynie szpanerskie (piękne i bardzo
porządne) opakowanie, ale na co komu kawałek plastiku za 150zł? Jeśli chodzi o
zawartość, to na chwilę obecną produkty za 20-30zł w niczym mu nie ustępują, a
nawet bywają lepsze.
Hydrator i Reconstructor od Joico
Legenda wśród kosmetyków do włosów. Poniekąd zasłużona, bo
po pierwszym użyciu oczy o mało nie wyleciały mi z orbit. To coś (a raczej te
dwa cosie) „posklejały” mi rozdwojone końcówki. Oczywiście nie na stałe, raczej
na 3 dni. Ale i tak śmiesznie przed myciem głowy mieć rozdwojone końce, a po
myciu już nie. Nigdy nie wierzyłam, że cos takiego da się zrobić. Ale im dalej
w las, tym więcej drzew. Aż w końcu zdajesz sobie sprawę, że włosów jak z
reklamy dzięki nim raczej nie osiągniesz. Kupiłam za 150zł zestaw. Jeśli chcesz
wypróbować magiczne właściwości tego duetu, to polecam pouśmiechać się do
fryzjera i wymęczyć go o próbkę.
Kerastase Nektar Termiczny
Tutaj też miałam nadzieję na zamienienie moich włosów w
boską taflę. Niestety. To cudo za 110zł nie robi nic poza tym, że zniewalająco
pachnie. Naprawdę zniewalająco, ale zapach znika po minucie. Efekt ochronny i
upiększający jak po mleczku z Loreal za 17zł. Zresztą to ta sama firma. Na plus
wydajność i ten zapaaaaach. Ale i tak dla Nektaru Termicznego mam jedno zdanie:
„Nie jesteś tego wart!”.
Meteoryty Guerlain
Kolejna legenda. Piekielnie droga i luksusowa. W zależności
od wersji kosztuje od 200 do 300zł. Opakowanie jest piękne. Jednak po
wypróbowaniu byłam dosyć rozczarowana. Gdzie ten fotoszop, kurcze? No gdzie?
Moja mieszana cera wypięła się na jego obietnice. Nawet postanowiła wyglądać
jeszcze gorzej. Jak na złość. Piękny zapach, piękne opakowanie, cena też
piękna. Niestety legenda nie sprostała oczekiwaniom rzeczywistości. Wolę zwykły
puder prasowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz