Ciekawy fakt o mnie: jestem w związku ponad 3 lata, ale wciąż czuje się bardzo związana z grupą singli. Może dlatego, że mam masę wolnych przyjaciółek, które szukają swojego księcia? A może po prostu bardzo dobrze pamiętam jak sama się czułam, będąc singielką?
Zabawne jest to, że jak ognia unikam wszelkich poradników dotyczących związków, uznając je za stek głupot i słodkich do bólu frazesów, po których masz ochotę rzygać tęczą. Za to dosyć chętnie sięgam po książki typu "przeczytaj mnie, a NA PEWNO znajdziesz swoją drugą połowę". Do tego typu książek zalicza się właśnie pozycja "MĘŻCZYŹNI WOLĄ UWODZICIELKI. Jak ich zdobywać?". Większość moich czytelniczek to kobiety, więc w ramach odpoczynku od oszczędzania, ciuchów i minimalizmu, postanowiłam zaserwować Wam małą recenzję w ten śliczny poniedziałek.
Zacznijmy od tego, że mam tą książkę już dobrych kilka lat i pierwszy raz czytałam ją jeszcze za czasów singielskich. Robiłam też na marginesach sporo notatek z przemyśleniami, które teraz bawiły mnie do łez. Przykład: coś tam o tym, że większość mężczyzn nie przeczytała książki o uwodzeniu kobiet i obok mój dopisek "mężczyźni nie czytają, potrafią tylko oglądać obrazki" :D Teraz nie pojmuję tego hejtu, bo nie brakuje facetów z którymi mogę dyskutować o przeczytanych książkach godzinami. Ale przynajmniej mogłam się pośmiać sama z siebie.
Powrót do książki po dłuższym czasie i zmianie mojej sytuacji osobistej pozwolił w miarę praktycznie ocenić, czy w ogóle coś mi się przydało w zdobyciu mojego własnego Księcia :) I o dziwo okazało się, że jest kilka takich rzeczy, chociaż zabierając się za lekturę myślałam, że będzie dokładnie odwrotnie.
Kilka mocnych założeń z tej książki:
- przygotowanie planu podrywu włącznie z wyznaczeniem daty ślubu - to mi się mniej podobało, bo książka jest pełna stereotypowego myślenia, że faceci chcą tylko seksu, a kobiety spędzają całe swoje życie marząc o ślubie. Niemniej za pierwszym razem zanotowałam sobie taki plan z wyznaczeniem dat chodzenia na randki aż do wejścia w związek (odpuściłam sobie planowanie daty ślubu) i wiecie co? Pomyliłam się dokładnie o rok :)
- spisanie cech wymarzonego faceta - to fajna część, bo autorzy dobrze opisują jak dokonać selekcji cech najważniejszych do tego, żebyśmy z danym facetem były szczęśliwe. Znów na marginesie znalazłam listę i ku własnemu przerażeniu odkryłam, że mój facet ma 90% tych cech, łącznie z cechami wyglądu. Normalnie samospełniająca się przepowiednia.
- randkowanie to statystyka, umawiaj się na możliwie największą ilość randek - z tym nie mogę się zgodzić, bo kurde jak na moje oko to miłość wymyka się statystykom. Możesz umówić się na tysiąc randek i nic. A potem wbiegniesz zasapana do tramwaju (znając życie z rozmazanym makijażem i w rajstopach w których poszło oczko) i wpadniesz na miłość życia.
- nie przejmuj się odmową - tutaj też mamy szeroki opis tego, dlaczego nie warto się przejmować i jak sobie pomóc w tym nieprzejmowaniu. Przydatne. W randkowaniu i w pracy, kiedy na przykład spotykasz się z odmową ze strony klientów.
No właśnie, autorami są faceci i dlatego mamy tu trochę odmienny punkt widzenia. Zero użalania się i wpajania, że zasługujesz na miłość, tylko typowo męskie podejście: idź, zagadaj, zaproś na randkę. Odmówił? Idź do kolejnego. Nie będę się kłócić, czy taka statystyczna metoda jest dobra, ale zawsze to coś nowego.
Ogólnie książka jest lekką i zabawną lekturą na weekend - chociaż moja wersja z notatkami jest o wiele zabawniejsza :D Prawdziwej uwodzicielki z Ciebie nie zrobi, bo jest do bólu metodyczna, praktyczna i oparta na statystyce, co jak dla mnie niewiele ma wspólnego z prawdziwym uwodzeniem. Ale pomoże pewne rzeczy przemyśleć i trochę bardziej się otworzyć. Jakby nie było to ja też pierwsza zagadałam do mojego Księcia, więc chyba ta lektura odrobinę na mnie wpłynęła.
Książkę dostaniecie w necie w cenie około 40zł. Autorzy: David Copeland i Ron Louis. Wydawnictwo Helion.
P.S. Niech nikomu nie przyjdzie do głowy wykorzystywać słowo w słowo testów w niej zawartych. W sensie wypowiedzi kierowanych do faceta. Naturalnością dorównują dialogom w programach typu "Trudne sprawy" i "Dlaczego ja?".
Jako singielka chyba powinnam się zaopatrzyć w tą lekturę :)
OdpowiedzUsuńTylko jeśli lubisz statystykę :) Lektura ciekawa, ale i bez niej można znaleźć swojego księcia :)
UsuńNigdy nie czytałam tego typu książek i pewnie nie przeczytam, bo niedługo trzecia rocznica ślubu;D Ale wydaje mi się, że jak nie zaiskrzy, to nawet przeczytanie setek książek nic nie da. Po prostu trzeba trafić na swoją drugą połówkę i już;)
OdpowiedzUsuńJa lubię je czytać dla rozrywki i czasem nawet trafi się jakaś dobra rada, ale zgadzam się, że miłość wymyka się wszelkim teoriom i po prostu trzeba trafić na odpowiednią osobę :)
Usuń