Ostatnio życie zaskoczyło mnie pozytywnie :) Uwielbiam być zabiegana. Serio! Lubię mieć na głowie różne ciekawe sprawy i projekty, tworzyć rano listę rzeczy do zrobienia i cieszyć się na myśl o nich. Powoli wszelkie trudy podjęte po zwolnieniu z korpo zaczynają przynosić rezultaty, jeszcze nie finansowe, ale mam nadzieję, że wszystko będzie się fajnie rozwijać. Niemniej ostatnio wszystko trochę mnie przytłoczyło, jeszcze pojawiły się zaczątki przeziębienia (na szczęście mam swoje naturalne sposoby na ozdrowienie, ale przez dwa dni czułam się tak sobie) - coś musiało ucierpieć i był to niestety ten blog. Przywalona projektami i gorączką nie miałam nawet jak myśleć o minimalizmie. Ale już powoli wracam na właściwe tory.
Póki co mam dla Was odpowiedzi na pytania przygotowane przez tajemniceportmonetki.pl a w nich sporo o moim stosunku do kasy :)
Kiedy potrzebujesz dodatkowych pieniędzy, wolisz ciąć wydatki czy podjąć dodatkową pracę?
Najlepiej i to i to. Wtedy skuteczność jest podwójna! Niemniej po głowie cięgle lata mi maksyma "work smarter not harder" i coraz częściej zastanawiam się, co zrobić, żeby pieniądze pracowały same na siebie. Oszczędzanie na wszystkim nie ma sensu - w moim przypadku zbędne wydatki są od dłuższego czasu mocno ograniczone. A sprzedawać swojego czasu za pieniądze nigdy nie lubiłam, szukam więc lepszych możliwości.
Czy i jak zarabiasz na swoim blogu?
Nie, w tym momencie na blogach nie zarabiam, ale nie wykluczam tego w przyszłości :)
Dokończ zdanie: „Pieniądze szczęścia nie dają, ale…”
Nie dokończę, bo moim zdaniem pieniądze mogą dać sporo szczęścia i wywołać wiele dobra. Wystarczy spojrzeć na pana Gates'a! Pieniądze mogą pomagać, spełniać marzenia, dawać spokój.
Jestem absolutnie przeciwna robieniu z pieniędzy źródła zła i negatywnemu nastawieniu wobec ludzi bogatych. Pieniądze to tylko narzędzie. Możesz za ich pomocą przekupić polityka, a możesz wybudować schronisko dla bezdomnych. Wybieram skupienie się na tych pozytywnych aspektach bogactwa.
Miłość, zdrowie i czas. Tego nie dostaniemy za pieniądze, chociaż podobno naukowcy pracują nad tym, żeby pojawiła się taka możliwość.
Inwestycja czasu - w swoją pasję i poprawę umiejętności i wiedzy. Zaczyna się powoli zwracać i procentować, a co najważniejsze przynosi mi sporą satysfakcję :)
Inwestowanie w samą siebie, w swój rozwój i swój wizerunek - 10 lat temu byłam zalęknioną dziewczynką, pełną kompleksów i niezbyt przyjemnych uczuć wobec świata. Dzisiaj sama nie mogę uwierzyć, jak daleką drogę przeszłam i jak bardzo się zmieniłam.
Na wartościowym jedzeniu. Lubię jeść pysznie, zdrowo i prawdziwie. Dlatego nie żałuję kasy na jajka od szczęśliwej kury, prawdziwy ser, owoce i butelkę wina do kolacji.
Nie oszczędzam też na przyborach do rysowania - lubię, żeby były dobrej jakości, bo wtedy rysowanie staje się dla mnie ogromną przyjemnością i relaksem. Lubię dobrze napigmentowane kredki, porządne ołówki i wspaniałe akwarele. Tego nie da się zastąpić tandetą.
Duże zarobki to takie, które pozwalają na wykonanie tych kilku trafnych inwestycji dającą wolność finansową. Nie jestem zwolennikiem zostania rentierem i przechodzenia na emeryturę w wieku 30 lat. Muszę coś robić, działać, tworzyć. Nie mogłabym tylko leżeć na hamaku i popijać drinki z kokosa. Nuda! Ale nie pogardziłabym dochodem pasywnym - nad którym zresztą zaczęłam ostatnio pracować :)
Kupiłabym mieszkanie na wynajem za maksymalnie 400 tys. zł (w tej kwocie też remont i wyposażenie). 500 tys. zł po konsultacji z dobrym doradcą finansowym rozdysponowałabym tak, żeby mieć fajne miesięczne odsetki. 100 tys. zł podzieliłabym między schroniska dla zwierząt i domy dziecka. Nie pojechałabym na wczasy, nie kupiłabym Porsche (chociaż podoba mi się 911), nie wybrałabym się na drogie zakupy. Nie zmieniałabym drastycznie stylu życia i nie trąbiła dookoła o własnym bogactwie.
Tak, jak widać mam bardzo konkretny plan - to dlatego, że gorąco wierzę, że ten milion znajdzie się kiedyś na moim koncie :)
Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo czym jest "mnóstwo"? Dla jednego moje mnóstwo pieniędzy będzie oznaczało tandetę. Coraz częściej pytam siebie o sens kupowania drogich rzeczy i ze spełnieniem drogich zachcianek czekam po kilka miesięcy. Muszę być pewna, że dana rzecz faktycznie mi posłuży, a nie zostanie tylko kolejnym drogim gadżetem kurzącym się na szafce.
Wyrzutów sumienia na pewno nie mam po zakupie dobrych perfum, pięknego zegarka i skórzanych botków :)
Nie nominuję nikogo do dalszych odpowiedzi, ale byłoby super gdybyś Drogi Czytelniku wybrał sobie chociaż jedno z tych pytań i odpowiedział na nie w komentarzu. Jestem bardzo ciekawa Waszych przemyśleń :)