tag:blogger.com,1999:blog-6350578236923498030.post9104770014107333480..comments2023-09-26T10:17:19.012+02:00Comments on exkonsumpcja: Byle do piątku?Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12931825826435816022noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-6350578236923498030.post-57507454055591096022014-11-29T09:25:41.513+01:002014-11-29T09:25:41.513+01:00Ogólnie zgadzam się z Twoim komentarzem :) Może po...Ogólnie zgadzam się z Twoim komentarzem :) Może poza początkiem - poznałam kilka osób "natchnionych" pracą w korpo :) Ale to są ludzie, którzy "czują" tą branżę i nie marzą o czymś własnym. Robią prezentacje, przeprowadzają mitingi, pracują po 12 godzin i wyglądają na szczęśliwych i dumnych.<br />Zgadzam się też z tym, że powtórzył się scenariusz i wpadłam z deszczu pod rynnę. Nie ukrywajmy - skusiły mnie lepsze warunki, lepsze pieniądze i odrobinę bardziej prestiżowe zadania. Niestety to co miało być rozwojowe po pół roku stało się nieznośną rutyną. A perspektywa awansu, owszem jest realna, ale za jakieś trzy lata. Do tego czasu zgniłabym przy tym biurku. Kolejna praca ma być krokiem na przód.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/12931825826435816022noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6350578236923498030.post-60577041335910941242014-11-29T09:20:36.879+01:002014-11-29T09:20:36.879+01:00Ja po roku pracy usłyszałam od kilku osób, że stra...Ja po roku pracy usłyszałam od kilku osób, że strasznie nie chcą, żebym odchodziła. Co dopiero po 9 latach? Mimo wszystko wiem, że czas leci szybko i w końcu trzeba zrobić ten krok. Inaczej za kilkadziesiąt lat stwierdzimy, że całe życie wykonywałyśmy "tymczasowe" zajęcie.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/12931825826435816022noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6350578236923498030.post-22429283512023050092014-11-29T09:18:32.138+01:002014-11-29T09:18:32.138+01:00Wszystko małymi krokami - też mam za sobą trochę c...Wszystko małymi krokami - też mam za sobą trochę ciężkich poniedziałków, ale takie dni motywowały mnie potem do układania planu B.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/12931825826435816022noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6350578236923498030.post-85266559368184122322014-11-28T22:59:07.763+01:002014-11-28T22:59:07.763+01:00Hm, nie chcę Ci podcinać skrzydeł, ale znam dużo o...Hm, nie chcę Ci podcinać skrzydeł, ale znam dużo osób (w różnym wieku, z różnych dziedzin i stanowisk), które pracują w korpo (wszyscy z Warszawy) i niestety żaden z tych znajomych/członków rodziny nie jest zadowolony ze swojej pracy w taki "natchniony" sposób jaki Ty być chciała osiągnąć :) Jest różnie - niektórzy szczerze nienawidzą roboty, managera i zespołu, niektórzy nie narzekają, mają spoko współpracowników, ale praca to tylko praca, nie jest to coś co daje im "kopa" (od tego jest czas wolny: hobby, imprezy, podróże). Sama związana jestem z pracą w kulturze i tu sprawa wygląda zupełnie inaczej. Jasne, zdarzają się też osoby, które nie lubią swojej pracy (ale np. pracują bo muszą dorobić do studiów), choć nie ma takich, którzy jej nienawidzą. Za to jest mnóstwo osób, dla których praca to trampolina, źródło energii, czasem drugi dom i rodzina... :) Nie zawsze jest różowo, są stresy przed eventami, ale generalnie idą do pracy, bo CHCĄ, a nie bo muszą :) To co chcę przekazać, to to, że korpo to z założenia nie jest miejsce dla kreatywnych ludzi. Nie lubię też generalizować - mam też kolegę programistę, którego szef jest zdrowo... zakręcony i co piątek zamawiają pizze, deadline'y są na 13:47, a przerwy spędzają w sali z Xboxem, dartem i huśtawką (ale też nie cała firma tak funkcjonuje, jedyne jego kilkuosobowy dział). Po prostu obawiam się, że Twoje marzenie o kreatywnej pracy, w której będziesz mogła się wykazać (a nie jedynie osiągnąć wynik - to duża różnica) jest nie do pogodzenia z korpo. Zachęcam do spróbowania sił gdzie indziej - nie wszędzie poza korpo warunki i pensje są niewolnicze :) Ja pracując w kulturze zarabiam więcej niż część znajomych w korpo i nie jestem po 40-tce ;) Da się, tylko moim zdaniem jednak nie wszędzie. No tak jak nie da się "rozwijać skrzydeł" w pracy typowo fizycznej typu operator wózka (ten typ pracy nie jest zły! jest po prostu inny). Zastanów się nad kolejnym miejscem pracy i też definiuj dokładnie gdzie chcesz być za rok, bo też trochę sprzecznością jest dla mnie, że Twoja historia z korpo się powtarza :) Trzymam kciuki, będzie dobrze!Ciemnahttps://www.blogger.com/profile/00123499479835714203noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6350578236923498030.post-81162204479048371042014-11-27T20:31:04.487+01:002014-11-27T20:31:04.487+01:00Właśnie z takimi myślami męczę się już od dawna. N...Właśnie z takimi myślami męczę się już od dawna. Niby chcę zmienić pracę, a z drugiej strony boję się, że prędko nie znajdę nowej. Przestałam wierzyć w siebie. To miała być tymczasowe zajęcie, do czasu ukończenia studiów zaocznych, a tkwię w jednym miejscu...już prawie 9 lat. Codzienna rutyna zabija kreatywność. Wyczekuję weekendu jak zbawienia i modlę się, żeby nie było poniedziałku. Niby nie powinnam narzekać: mam umowę o pracę, składki odprowadzane, wypłata na czas i jej wysokość też nie najgorsza , ale...wypaliłam się totalnie i widzę ten brak zaangażowania u siebie. I boję się, że moja obecna kondycja położy się cieniem na ewentualne poszukiwanie pracy. O ile zbiorę się na odwagę i złożę wypowiedzenie, a to będzie trudny moment, bo przez te lata zżylismy się jak rodzina. Mam wrażenie, że jakieś niewidzialna sieć oplata mnie i nie pozwala ruszyć do przodu, ale wiem, że to wszystko jest tylko w mojej głowie. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6350578236923498030.post-70043611894571619012014-11-27T18:29:57.023+01:002014-11-27T18:29:57.023+01:00Ale zazdroszczę Ci tej odwagi do brania życia w sw...Ale zazdroszczę Ci tej odwagi do brania życia w swoje ręce. Mnie tego brak i powtarzam sobie co środę hasło "środa minie..." Na szczęście już w poniedziałek nie płaczę, trochę wyluzowałam.<br />Powodzenia życzę i będę nadal obserwowała Twój blog, a może więcej odwagi się mi od Ciebie udzieli. Ciągle mnie inspirujesz. Dzięki!Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6350578236923498030.post-86560968211317527062014-11-27T18:14:37.876+01:002014-11-27T18:14:37.876+01:00Gdzieś kiedyś przeczytałam, że warto pójść do korp...Gdzieś kiedyś przeczytałam, że warto pójść do korporacji na rok. Albo ktoś się w tym odnajdzie i będzie się chciał piąć po szczeblach kariery, albo dużo nauczy i pójdzie dalej. Więc spróbować warto - zwłaszcza, że poiom zarobków jest wyższy i pensja jest zawsze na czas. Dla większości to mocny plus.<br />"Dlaczego ten ktoś nie może tego zrobić?". Hm z własnych obserwacji powiem tak: połowa ma dzieci, kredyty - są uwiązani do swojej pracy i do comiesięcznej wypłaty. Druga połowa się boi. Nienawidzą swojej pracy, ale boją się szukać czegoś nowego. Boją się zaryzykować. Ale to ich sprawa. Ja uważam, że nie można przeżyć całego życia budząc się dzień w dzień z uczuciem niechęci i co poniedziałek mieć odruch wymiotny. Nie jestem masochistką :)Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/12931825826435816022noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6350578236923498030.post-61877515230416309272014-11-26T22:39:48.722+01:002014-11-26T22:39:48.722+01:00Zastanawia mnie, dlaczego w opowieściach o "k...Zastanawia mnie, dlaczego w opowieściach o "korpoludkach" zawsze występuje reakcja, o której napisałaś: "ale ci dobrze, że się stąd wyrwiesz, szkoda, że JA tak nie mogę zrobić”. Dlaczego ten ktoś NIE MOŻE tego zrobić? Bo kredyt, bo przyzwyczajenie, bo rutyna, bo stabilność, bo niby są jakieś perspektywy na awans? <br />Nie mam za sobą jeszcze pracy w korporacji, więc nie wiem ile w tych wszechobecnych opowieściach - o tym, jak straszny wyzysk, jaka to bezimienna praca- jest prawdy. Jednak sama chciałabym spróbować swoich sił w jakiejkolwiek "demonicznej korpo". Znajomi, słysząc moje zamiary kiwają głową i rzeczą z uznaniem: "Jesteś odważna" - a sami nie mają takiej korporacyjnej przeszłości za sobą. Co oni wiedzą? Co my o tym wiemy?<br /><br />M.Anonymousnoreply@blogger.com